Jak doczekać się nie mogliśmy Woodstocku, tak on cholernie szybko minął. Tak jak jeden pieprzony dzień. Serio były jakieś 3? Pieprzyć to. Znowu powrót do Katowic. Do obowiązków. Do tego całego syfu.
O sobie: Wieczorem, w łóżku, wszystko wydaje się takie proste. Myślę: podejdę, zagadam, zaproponuję spacer. Przecież to nic trudnego. Lecz gdy w końcu nadarza się okazja, wycofuję się. Jak tchórz. I znowu nie robię żadnego kroku.
Wolę więc noc. Wtedy wszystko układa się po mojej myśli. Jak ja chcę i jak sobie wymarzę.