czasami mam tak, że mam tego dość,
że kiedy chcę dobrze to wychodzi źle,
że gdy robię dla kogoś coś,
to dla niego żadna nowość, że przejdzie się.
wychodzi jak na złość i dochodzi do tego, że
się nienawidzę i wstydzę, bo krzywdzę tych którzy są najbliżej mnie.
dzwonię, przepraszam sms-ami.
mijają lata i tak między nami,
chciałbym się zmienić i nie mogę za nic.
ani nie znani, rozczarowani, poumawiani, zostają sami,
nie wiem co czują ale mnie mamisz kiedy całują się z klamkami , mnie mają za nic.
lub w dupę kłują, artykułują pod powiekami,
rozszarpują mnie w myślach.
kto by pomyślał, że tak mogę tak łatwo ranić?
i za co? za nic.
nie mogę się zmienić, zmiany, zmiany, zmiany...
tak łatwo mogę omamić siebie, ściemy, ściemy, ściany.
cztery pojebane,
palić sam,
same problemy dla nich.
dlaczego tak mam z natury i który raz o tym rozmawiamy?
Komentowanie zdjęcia zostało wyłączone
przez użytkownika mojeparanoje.