Marzenia sie spełniają cz. XXXV
- dziękuje to wszystko przed drzwiami siedzą pilnujący Cię policjanci.
- powiedziałam jasno, nie chce żadnej Waszej ochrony, zeznania złożyłam , a o swoje bezpieczeństwo zadbam sama- syknęłam
Policjant nic nie odpowiedział tylko wyszedł co równie uczynił Paweł.
- nie powinnaś tak postępować- skarcił mnie Mateusz
- podjęłam decyzję- oznajmiłam i położyłam się na łóżko po czym zasnęłam.
Następnego dnia wrócili rodzice, zabrali mnie ze szpitala nie chciałam już być tam dłużej.Kolejne dni mijały tak samo, leżałam w łóżku nigdzie nie wychodziłam, nie chciałam jeść ani pić. Tępo wpatrywałam się w sufit. Nie zważałam na to co mówią rodzice. Wiedziałam,że się martwią o mnie. Najgorszym dniem był dzień pogrzebu Marcina. Trumna była zamknięta pomimo moich próśb Jego rodzice nie zgodzili się na jej otwarcie.
Ja tylko chciałam ostatni razGo zobaczyć, pożegnać się- tłumaczyłam lecz byli nie ugięci.
Patrzyli na mnie takim wzrokiem jakbym to ja Go zabiła. Podczas uroczystości na cmentarzu płakałam jak małe dziecko , nie chciałam pozwolić mu odejść , chciałam iść razem z Nim.
Być blisko Niego, nie ważne jaki gdzie byle z NIM. Kiedy wszyscy się rozeszli zostałam przy grobie tylko Ja. Tępo wpatrywałam się w grób.
- chodź już jestm chłodno- usłyszałam znajomy głos, podniosłam głowę i zobaczyłam stojącego za Mną Kubę.
- ja jeszcze zostanę idź- powiedziałam i z powrotem zaczęłam wpatrywać się w grób.
- jesteś moją przyjaciółką i napewno Cię nie zostawię samej- tłumaczył i usiadł obok mnie.
- Dziękuje - wyszeptałam
- nie masz za co dziękować, tak postępując prawdziwi przyjaciele- powiedział i mne przytulił po czym dodał- chodźmy już, jak będziesz chciała to jutro wrócę tu z Tobą, Marcin napewno nie chciałby żebyś się rozchorowała-mówił
Nie chętnie wstałam z ławki i spojrzałam na grób.
- wrócę jutro kochanie Kocham Cię- powiedziałam i odeszłam. Wyszliśmy z cmentarza, po czym wsiedliśmy do auta i odjechaliśmy. Nie odzywałam się przez całą drogę, widziałam że Kuba rozumie, że nie mam ochoty rozmawiać więc jechaliśmy w ciszy. Kiedy byliśmy pod domem, podziękowałam Kubie , że mnie przywiózł. Nie czekając na Jego odpowiedź wysiadłam z samochodu. Weszłam do domu, gdzie wszystkich wzrok skierował się na moją osobę.
- jak się czujesz córeczko?- zapytała z troską rodzicielka
- a jak mam się czuć. Jego już nie ma rozumiecie NIE MA!- wykrzyczałam i pobiegłam na górę do swojego pokoju, rzuciłam się na łóżko i płakałam z tego wszystkie zasnęłam nie wiadomo kiedy.
3 TYGODNIE PÓŹNIEJ
Minął miesiąc od śmerci Marcina. Każdego dnia chodziłam na Jego grób i siedziałam tam po parę godzin. Już nie płakałam chyba po prostu zabrakło mi łez. ROdzice i przyjaciele martwili się o mnie. Próbowali mnie wyciągnąć gdzie kolwiek ale zawsze słyszeli tę samą odpowiedź.
- może innym razem''. Musiałam wrócić do szkoły, każdego dnia widziałam to wspłczucie i litość w osobach, które mijałam na szkolnym korytarzu. Jedynie w oczach Wiki widziałam radość i satysfkację z tego, że cierpię. Każdego dnia ośmieszałam mnie , wyzywała i poniżała. Kuba z Nią zerwał nie mógł znieść tego jak mnie traktuje. On jak i Ania z Rafałem ciągle byli przy mnie za co byłam im ogromnie wdzięczna. Parę dni temu kazało się kim jest nowy chłopak Wiktorii, był Nim Łukasz ten sam co próbował zgwałcić mnie w klubie, jak się okazało jest on bratem Adika, który parę razy za pomocą Łukasza groził mi, lecz nie zamierzałam się tym przejmować. Pomimo tego, że nie chciałam policyjnej ochrony oni i tak podjęli za mnie decyzję. Kolejne dni mijały tak samo, aż do czasu.
Jak codzień wstałam z łóżka, ale tym razem zakręciło mi się głowię i zrobiło mi się nie nie dobrze. Kiedy biegłam do łazienki do pokoju wchodziła Pati. kiedy wyszłam z łazienki zauważyłam , że siedzi na łóżku.
- dobrze się czujesz?- zapytała z troską
- nie za bardzo, od paru dni kręci mi się w głowie i rano wymiotuje- oznajmiłam
- przepraszam, że oto zapytam ale czy Ty i Marcin?- zapytała
- tak- powiedziałam i mimowolnie na mojej twarzy pojawił się uśmiech na wspomnienie tej nocy.
- zaraz wrócę- powiedziała i wyszła z pokoju. Nie wiedziałam dlaczego wyszła , ale postanowiłam się tym nie przejmować. Po 20 minutach wróciła z powrotem z jakąś małą reklamówką.
- proszę- powiedziała podając mi ją
- co to?- zapytałam zdezorientowana
- test ciążowy- powiedziała i usiadła na łóżku
- przecież ja nie jestem w ciąży- powiedziałam pewnym siebie głosem
- idź zrób- powiedziała stanowczo. Nie pewnie spojrzałam na Nią po czym poszłam do łazienki i wykonałam wszystko zgodnie z instrukcją. Nie chciałam sama czekać na wynik, więc zawołałam Pati.
Kiedy minęło 5 minut poprosiłam ją o sprawdzenie wyniku.
Spojrzałam na płytkę z testem po czym na mnie.
-Laura jesteś w ciąży- powiedziała pokazując mi test.
- co?- zapytałam zdezorientowana i spojrzałam na płytkę, na której były wyraźnie widoczne dwie kreski.
- jestem w ciąży- powiedziałam szeptem, lecz po chwili uświadomiłam sobie, że Marcin się o tym nie dowie i nigdy nie zobaczy Naszego dziecka. Z moich oczu wypłynęły łzy. Patrycja widząc mnie w takim stanie przytuliła i próbowała uspokoić kiedy jej się to udało również miała mi coś do powiedzenia.
- nie wiem czy to odpowiedni moment , ale ja 3 dni temu robiłam test i również jestem w ciąży- po czym obie popłakałyśmy się ze szczęścia. W takiej pozycji zastała Nas moja rodzicielka widząc leżący test ciążowy chyba domyśliła się o co chodzi. Podeszła do mnie i przytuliła.
- damy radę pomożemy Ci. Będę babcią- oznajmiła
- i to podwójną- powiedziałam
- co?- zapytała
- Ja też jestem w ciąży - oznajmiła Pati.
Siedziałyśmy tak w trójkę do wieczora . Mama opowiadała Nam jak to ona była w ciąży i o porodzie. Patka została u Nas na noc.