ładne, wiem. tylko nie wiem co to jeszcze.
Miała dwadzieścia parę lat
Potwornie brzydka, duży szmal
Przypięła się do niego, bo
Czasami piękno widział w niej
Nie wiedziała jednak, że
On lubi z kilku pieców chleb
Gdy ona snuła plany, on
Pulsował w innej cały dzień
Jesteś żałosna, ślepa tak
A o nim wszyscy wiedzą, że
Masz kupę kasy no to jest
Nie masz jej wcale, żegnam cię
Pewnego razu upił się
I zaczął ostro brzydką brać
A gdy był blisko (śmiej się, śmiej...)
Wyszeptał imię, lecz nie jej.
a to o.n.a było.
z martusią już znowu pięknie jest. nie umiemy się kłócić.
moja ręka coraz bardziej czerwona. marta powiedziała, że wyglądam jak zebra. bo moja krew jest prawie czarna, wiecie?
a on w berlinie. z wyłączonym telefonem.
do ciebie:
zadowolony? mam nadzieję, że ta zabawa była dla ciebie cholerną przyjemnością. mam nadzieję, że rżniesz tam każdą po kolei. mam nadzieję, że w ogóle o mnie nie myślisz.
nie noszę obrączki!!!! wiesz, jak bałam się w nocy? bałam się, że coś się stało!! ale to nic, prawda? bo po co dać znać, że dojechałeś spokojnie, po co dać znać cokolwiek, po co zadzwonić, skoro obiecałeś, no nie?
wrócisz w ogóle?
włącz ten cholerny telefon!!!!!!!!!!!
bajka się skończyła. ale dobrze, że trwała trochę. nawet jeśli tyle straciłam.