To tak żeby podsumować miesiąc pracy z nim :) Przypominam - w momencie, kiedy przyjechałam na początku lipca, był to koń zajeżdżony rok temu, trochę podjeżdżony, ale "dziki i straszny wariat", po upadku jednej dziewczyny z niego zostawiony i nie ruszany. Nie skakał wcześniej pod jeźdźcem (chwaliłam się jaką ma technikę, jak idzie na przeszkody i ile skakaliśmy? nieee? No to powiem, że jak nam Roman zaczął podwyższać to 110 na spokojnie :D).
Tak więc przeszkoda na zdjęciu (jakościowo super, oczywiście, bo z filmiku) to tylko taki "piciek", skakaliśmy sporo większe ;)
Może we wtorek uda się, że zapadnie decyzja, czy będzie miał nową właścicielkę, dla której będzie "tym jedynym" (pupilkiem, oczywiście) :)