Tinczas, wygrzebany :)
Wczoraj kąpałam się w morzu! :D Woda zimna, ale porzucałyśmy piłką i od razu zrobiło się cieplej! Spaliłam się na słońcu, oczywiście, na szczęście nie siedziałyśmy tam dłużej, a jedynie ze dwie godzinki...? Sweet ^^
Dziś w końcu spadł deszcz, dobrze pierdzielnął piorun niedaleko, dwa razy włączył się alarm samochodu na parkingu, hu hu :p
Spoko, że siedziałam nad cholernymi skałami cały weekend, żeby dziś na pierwszej lekcji dowiedzieć się, że mam ogarnąć karton, bo ich nauczyciel w tej formie nie przyjmie. Całą fizykę spędziłam wycinając przegródki (i tu podziękowanie leci do Maćka L i dużej tolerancji kartonu ^^), a kiedy - w końcu - go oddałam, a później odebrałam szczęśliwa, że już po wszystkim tylko po to, by w rezultacie zostawić go w lesie przy szlabanie i dowiedzieć się w internacie, że mam wpisane 0%. HOW LOVELY. Pewnie nawet nie sprawdził mojego zapierdolu sobotnio-niedzielno-poniedziałkowego, miło :|
Jutro na chemii sprawdzian z umiejętności ściągania.
CHCĘ WAKACJE!
Chcę pierwszy tydzień wakacji i nasze cudowne plany! <3 Oby się udało :>