Wolę szeptać "write me a letter" niż drzeć mordę "cry me a river". Tylko w którą stronę przyjacielu i do kogo?
W snach mam taką fantasmagorie, że gdy budzę się rano to łapią mnie sentymenty do mojej platonicznej miłości, czy klasycznego melaziansu. Mam ochotę zrobić coś głupiego, czego później będę żałować. Już teraz to wiem, a mimo to ciągnę ku przepaści. Do wodospadu wspomnień, wyobrażeń i wydawania się. Muszę być ostro popierdolony. Ewentualnie jakimś emocjonalnym masochistą. Niech mi ktoś da w mordę.
No i w którą stronę?