Zatonęłam i przepadłam bez kresu. Naiwnie wierząc w Twoje słowa, naiwnie ufając Twoim ramionom. Kawałki rozbitego statku ostatkiem sił dryfują na złudnie spokojnej wodzie. Jeszcze go widzę. Jeszcze mogę chwycić się tej ostatniej deski ratunku. Wyciągam rękę, ale zamiast mokrego drewna czuje dłoń, Twoją dłoń. Uśmiechasz się i ciągniesz za sobą...
...więc tonę dalej, z Tobą.