Frankenstein

pomarzyć dobra rzecz.

gravity don't mean too much to me

Tadam, oto przed państwem Frania na OWF we własnej, niewidocznej postaci. Tak lichego zdjęcia się nie spodziewałam,  ALE to jedyne (prawie jedyne) jego zdjęcie, jakie posiadam na absolutną własność.

Skąd tak nagle u mnie Franczeska-niebieska? Otóż dziś INTERNATIONAL MY CHEMICAL ROMANCE DAY tak więęęęęęęęęęc PARTY HARD DO KOŃCA ŚWIATA i pieprzenie się z JEDNOROŻCAMI przez 24 godziny non stop. Minutę po północy siostra już złożyła mi z tej okazji życzenia. Zakładam moją własnoręcznie niszczoną/robioną koszulkę z napisem "Homophobia is gay" z przodu i "I support gay <3 marriage (and Bob Bryar's solo project)^^" z tyłu. Może jeszcze dziś ją dopracuję i będzie bardziej mcr-owa.

Rzygam dzisiaj tęczą, wybaczcie mi nagromadzenie kolorów. AAAAAAAAAAAAAAAAAAA KURFAAAAAAAAA.

I got a bulletproof heart KURWA!

Czemu reanimowałam fotobloga, skoro to dla mnie symbol odległych czasów końca gimnazjum i początka liceum, cofania się? Nie wiem. Nie mam pojęcia. To trochę odgrzebywanie zeżartego przez robactwo trupa, ale ja tam lubię trupy (bez podtekstów nekrofilnych!) zwłaszcza te wpieprzone przez robaki, więc co mnie tam szkodzi. Po za tym do jasnej cholery dzisiaj jest ŚWIĘTO, kurwa.

A tak w ogóle wogule to dziś na tvnie relacja z OWF i uwaga, uwaga kogo będą pokazywać? MCkurwaR. LALALALA. Czuję, że dziś nie dość, że będę rzygać tęczą to jeszcze sikać.

Łeb mnie już boli z tej radości.

Może mój blog nie umrze i będę go dalej prowadzić? Kto wie! (no ja nie)

I'm who I've got to be
These pigs are after me, after you