Ostatnio trafiłam przypadkiem na moją przeszłość... Smutne to było doznanie aczkolwiek pozwoliło mi wysnuć pewne wnioski. Każdy pisze w życiu swoją własną historię, w której jest naprawdę wiele rozdziałów.. I czasem jest tak, że pewien rozdział nagle się urywa i czeka na swoim miejscu na zakończenie. Chyba każdy chciałby aby było to szczęśliwe zakończenie. Jednak nie zawsze tak bywa.. I czasami trzeba po prostu zamknąć ten rozdział w takim stanie w jakim on tam gdzieś został. Nawet jeśli po wielu latach nurtują nas pytania, co dalej? No najzwyczajniej w świecie nic. Po prostu nic. Koniec i kropka. Było, nie ma. Trzeba to skończyć, bo ciągle dążenie do uzyskania odpowiedzi na to, jak skończy się ten wątek może zniszczyć naszą przyszłość, która jest o stokroć ważniejsza niż to, co było. Sama muszę zamknąć raki rozdział. A najchętniej bym go wymazała, wyrwała tą kartkę i spaliła.. Ale cóż... Tak to jednak nie idzie..
Szkoda, że ludzie, których kiedyś tak kochaliśmy, zawodzą na całej linii.. I nie potrafią nawet spojrzeć w oczy i powiedzieć zwykłego 'cześć, co u Ciebie?'
A może to ze mną jest coś nie tak, że tego oczekuje?