wiecie co...nie chce mi się już.
Dziś dzień po prostu spisany jest na straty.
Z pracy wróciłem wcześniej i odespałem to, czego wyspać nie mogłem, a przygotowania mieszkania do remontu po prostu mnie wykańczają. Dopiero spokojnie mogę usiąść na dupie.
Plecy mimo i tak już zygzakowatego skrzywienia nie pozwalają mi na pochylenie się...
Niechciej ogólny i tyle...
a fota? be afraid...
by Klaudia :*
edit Macek.
Dobrze Kochanie, będę przyjeżdżał ile będę chciał, na ile mi pozwolą "siły wyższe" :P
Myślę coraz mocniej o naszym wyjeździe.. już nie długo... 20 dni...
A weekend.. 3 dni razem.
Kurcze jak tu się nie rozmarzyć :*
Twój Wariat bardzo Cie kocha :* wiesz o tym? Czujesz to? :*
Ja wiem, że tak.