Nikły promień świecy mojego życia
Powoli gaśnie jak ogień w ulewnym deszczu
Żadna z iskier nadziei wewnątrz
Żadna z gwiazd świecących na mym niebie
Na podciętych skrzydłach nie wzniosę się wysoko
Kolejna noc, kolejna śmierć
Zimny wiatr chłodzi jak lód
Pozwolę mu zgasić światło
Bym mogła pogrążyć się w mroku
Nie przetrwam kolejnej nocy
Nie wytrzymam tego dłużej
Pożądanie światła płynie przez moje palce
Jak krew z moich ramion
Wosk czarnej świecy topi mnie