Budząc sie każdego poranka
Szare kamienice i szary świat...
Znów stoje ze swoim życiem w szrankach
To już siódma, wiec czas wstać
Nowy dzień, nowe wyzwanie
ja i tak wiem że jest przejebane
Wstaje, ubieram sie i myje
Potem na ulice, oglądać zakazane ryje
Bezrobotni, szukający "czegoś do roboty"
Młodzi gniewni, wciąż wpadający w kłopoty
Starzy, biedni
Nikomu nie potrzebni
W misji na msze, lub po kwiaty na grób
Bo tak to już jest - najpierw chrzest
potem ślub
A i tak na koniec pogrzeb - i jesteś zimny trup
Mimo genialnej interpretacji moich myśli
Ide po piastowskiej, takiej jaką możesz sobie wyśnić
Tylko wiem jak to tu wygląda gdy świecą latarnie
Tutaj jak nie jesteś graczem -to szybko jesteś na dnie
Nademną stalowe niebo
Znów kurewsko skrzeczą kruki
A to dlatego
Że też nielubią zimna no i śniegu (fuuukiii?)
Kości mierzną od zimna, ale jak pomyśle o tych
co dla ogrzania piją, bo nie mają roboty
O ich dzieciak, do stanu rzeczy przwykłych
To doceniam ludzi pracowitych, prostych, zwykłych.
Najgorszy przepis na złego człowieka
Niech zabija i kradnie - niech nie drży mu powieka
Zabierz mu wychowanie i smak dziecinnych dni
Młody wyciąga kose, machnął - zrobił sobie syf
Dziewczyna zwykła, kasy w torebce zawsze całkiem sporo
Teraz daje dupy tylko tym zarobionym rap autorom
Styłu, standardowo czarne bejce
Weźmie ci do kniapy, weźmie ci też w ręce
"Za kreche - wszystko kochany"
Towar sprzedany.
Bo ojciec bił, matka bierna piła
laska czuła że w domu dłużej niewytryma
Znalazła frajera, ale szybko ją zostawił
Zepchnął ją w niepamięć, a myślała że ją zbawi
Stara dobra rada,
Dobra rada Starego handlarza
"Umiesz liczyć? Licz na siebie...
twoje szczęście innych jebie"
Tą myślą kończe wywód w pamięci
wszyscy w histori realni
Dla mnie pierdolnięci
neosapiens - nowi nienormalni
Dochodze już do budy, szarą fasadą Hogwart wita
W uszach wciąż bit, bo lubie jak coś klika
Znowu powiało, oczy zaspane mruże
I wiem że tutaj na każdym z podwórek...
Rodzą się Gwiazdy, wyryte w betonowym murze