"But tell me
Can you heal what father's done?
Or fix this hole in mother's son?"
-Metallica, Fixxxer
Kiedyś, jak to sie zmieni...
Gdy nie będzie tak jak każdej jesieni
Kiedy nikt nie odejdzie, a ktoś wkońcu przyjdzie...
Wezme do ręki znów pióro, może w szczęściu coś wyjdzie
To jeszcze nie teraz, teraz jest jak zawsze...
Stoje sam, zagubiony wokół patrze...
Promienie słońca szara mgła odbija...
Ani latarni, ani drogi - wszystko mrok spowija...
Czekając na swój pociąg na tej jesiennej stacji...
Dla złudzenia ciepła wracam do wakacji
Do dzieciństwa, czasów bez trosk
Stopniałych w pamięci, jak ze świecy wosk...
Bo jak wosk niczym deszcz jesienny kapie
Tak ja z każdym dniem nadzieje trace...
Lecz nadzieja może znów sie zazieleni...
Wtedy gdy los sie wkońcu zmieni...
Znów ktoś da mi swym sercem siły
By smętne obrazy i ból ustąpiły
Długa podróż pociągiem mnie czeka...
Czas na stacji powoli ucieka...
Pociąg z mgły sie nie wyłania...
Ile przedemną jeszcze czekania...?
Nikt nie przychodzi, wszyscy już wsiedli
Co robie źle? W mej głowie mętlik...
Wieczna podróż co nigdy nie ustaje...
Może wyrusze nocy skrajem
A na miejscu powita mnie chłód poranka
Może w noc, dróżnik ustąpi kaganka...
Bym wpatrując sie w widmo płomyka
Mogł pomyśleć jak mój zegar tyka..
Życie pędzi, a ja stoje we mgłę
Wzrok zawiesiwszy, uciekam wstecz
Godziny jak lata płyną...
Cienie coraż dłuższe, na północ sie chylą...
Ni Słowik zaśpiewa, by cisze zagłuszyć...
Ni słońce zaświeci...
Nim pociąg mój ruszy...
Dwa pogrzeby... Wesele...
Trace grunt pod nogami i dłonie bliskich które mnie trzymają
Mój Ojciec niedawno wyszedł ze szpitala...
Nie wiem co sie dzieje z bratem...
Nie mam nastroju ani na jaranie, ani na biby...
niezmiernie brak mi kogoś kto da mi troszke słońca...