pamiętam ten dzień kiedy zabrał mnie do siebie i przy wszystkich , braciach , rodzicach i kumplach oznajmił , że jesteśmy razem , że mnie kocha i niezależnie od tego czy mnie zaakceptują będzie ze mną . nie wiedziałam wtedy co ze sobą zrobić , stałam tam obok niego w drzwiach salonu z wielkim strachem , z nogami jak z waty i tysiącami myśli. wszyscy wbili w nas wzrok i z niesmakiem na twarzy zaczęli marudzić , że nie jestem odpowiednią dziewczyną dla niego , że nie zaakceptują mnie i nie chcą widzieć w tym domu . czułam jakby ktoś uderzył mnie pięścią w twarz , zrobiłam krok w tył i ruszyłam do wyjścia . z salonu rozległ się głośny śmiech , jego mama wybiegła za mną i na siłę wdarła do salonu. - żartowaliśmy, przecież wiesz, że każdy z nas Cię tu bardzo lubi i naprawdę cieszymy się, że zechciałaś tego debila, może w końcu zmądrzeje. - powiedziała i rzuciła mi się na szyję. od tamtej pory czułam się jak członek ich rodziny a dla jego kumpli byłam jak młodsza siostra.
Zgasiła ostatniego papierosa, wzięła butelkę Kubusia do ręki,zrobiła balona z miętowej gumy orbit i stwierdziła,że przecież musi dać sobie radę.
Gdy połknęła dwudziestą piątą tabletkę i zapiła dwudziestym piątym łykiem wódki , on zadzwonił i oznajmił jej , że chce spędzić z nią resztę swojego życia.
wiesz jak to jest budzić się każdego ranka z poczuciem, tej pieprz*nej beznadziejności? Jak to jest, gdy nawet kawa nie jest w stanie postawić Cię na nogi? Nie. Więc, nie mów, że wiesz jak się czuję!
poszła na balkon, stanęła na poręczy i zobaczyła tylko jak siedział przy kompie. Pomyślała, że życie jest do d*py i skoczyła. Zostawiła tylko karteczkę z napisem : 'powiedzcie MU, że go kochałam
I obiecuje sobie , że w przyszłości zbuduje pomieszczenie do którego będzie można wejść,wykrzyczeć swoje emocje i wyjść.. I nikt nie będzie tego słyszał
dzisiaj całkiem naturalnie udawałam, że jest okej. bez tuszu, podkładu i różu.w ulubionej bluzie, czarnych jeansach i różowej bokserce, a spinając włosy w myślach powtarzałam jedno. 'tylko się nie rozrycz idiotko
rozważ, jak trudno jest zmienić siebie, a zrozumiesz, jak znikome masz szanse zmienić innych.
dzisiaj całkiem naturalnie udawałam, że jest okej. bez tuszu, podkładu i różu.w ulubionej bluzie, czarnych jeansach i różowej bokserce, a spinając włosy w myślach powtarzałam jedno. 'tylko się nie rozrycz idiotko.
Przepraszam, że już nie walczę. Po prostu przejadłam się złudzeniami.
Usiadła na brzegu piaskownicy i pijąc tanie wino prosto z butelki, oszukiwała samą siebie, że wcale jej nie zależy. Nie, po raz kolejny
lubię soboty. lubię słońce, papierosy i pomarańcze. i lubię czasem przeklinać. i śmiać się też lubię. i lubię zaczynać nowe zdania od litery "i". i lubię kolor Twoich oczu. ale nie Ciebie k**rwa,nie Ciebie...Czasami tak trudno zrozumieć to że nasze
życie ma swój początek i koniec ,że nasz życiorys jest spisany od początku i uzupełniany aż do końca ,że gdzieś tam wiedzą co stanie się z nami jutro...Dzisiaj nie wstanę z łóżka,nie umaluje się,nie uczesze włosów.. Nawet nie zjem śniadania tak jak mama każe.. Będę nieznośną córką i zacznę żyć tak jak ja chce.. 'wypiję FRUGO z wódką, żeby poczuć słodki smak dzieciństwa z gorzkim smakiem życia..'optymista widzi światełko w tunelu a maszynista debila na torach .