Wiecie ostatnio dużo się zmieniło w moim podejściu do jeździectwa. Głównie za sprawą Justyny (tak na marginesie cudowny człowiek!). Pokazała mi zupełnie z innej strony, z tej piękniejszej strony magię jeździectwa. Uczy mnie jak jeździć z koniem w harmonii, co i jak robić żeby koń czuł radość z jazdy, bo to koń jest najważniejszy. Niby takie proste rzeczy jak skręcanie, zatrzymanie, ruszenie przecież to podstawa, ale trzeba to umieć robić prawidłowo. Nawet nie sądziłam, że tak trzeba jeździć, tyle lat jazdy ale złej jazdy! Łydka nasza jest podstawą, wodza nie powinna nam być prawie wcale potrzebna tzn np. w zebraniu. Nie chodzi o to, żeby koń opuścił głowę, zawiesił się na wędzidle ale żeby był miękki i przepuszczalny, żebyśmy mogli tego konia wyginać jakby się wąż wił ale nie od wodzy tylko od łydki. Wodza ma tylko pokazać koniowi kierunek, ma być mięciutka i zachęcać konia, mamy konia prosić, zachęcać a nie kazać mu. Niby takie proste rzeczy a w swojej prostocie takie trudne. Mieliśmy dopiero kilka treningów, a mój koń chodzi zupełnie inaczej, jest luźny, giętki. Zupełnie inny, jakby go ktoś podmienił. Pomogło mi to też w mojej pracy, inaczej podchodzę do ludzi i od początku staram się wpajać im dobre nawyki, bo dobrze ukształtowane postawy na początku drogi jeździeckiej to podstawa! Nie chodzi o to, żeby trzymać się jako tako na koniu, umieć ruszać i zatrzymać, ale aby robić to od początku dobrze! Moje kochane dziewczynki bardziej zaawansowane też zaczęłam przekształcać, są mega zadowolone a mnie duma rozpiera widząc ich postępy. Trzeba umieć dobrze jeździć technicznie i ładnie się na koniu prezentować a nie tylko siedzieć i się trzymać. Przede mną długa droga jeszcze, bo gorzej jest zmienić nawyki niż wpoić je od początku. Dobre ujeżdżenie to podstawa, skoki to zabawa! Nie powinno się tego zamieniać ani o tym zapominać :)
Ale jest jeszcze moja kochana siostra! Moja siostrunia, która sprowadza mnie na ziemię z tego zwariowanego jeździeckiego świata, bo przecież życie nie opiera się tylko na jeździectwie i koniach. W tym całym końskim zamiłowaniu nie możemy zapomnieć o przyjaciołach (tych prawdziwych a nie fałszywych) i rodzinie! Trzeba wyjść do ludzi i obcować z nimi, bo potem człowiek zdziczeje. Mądra ta moja siostra, ma dużo racji i dopiero teraz to do mnie dociera. Jeździectwo i konie to moja pasja, sens życia i sposób na zarabianie pieniędzy, ale nie można dać się zwariować! :)
Wzięło mnie w nocy na jakieś dziwaczne rozważania, nikt tego nie przeczyta pewnie ale jakoś mi lżej, ostatnie wydarzenia dały mi nieźle w kość, pokazały kto jest wart uwagi, a kto wręcz przeciwnie. Ale dały mi siłę, ja muszę być szczęśliwa i to ja muszę spełniać swoje marzenia nie dając się zwariować. Dorosłam i życzę tego innym ludziom, bo nie PESEL świadczy o naszej dorosłości tylko nasza psychika, podejście do życia i zachowanie :)
Tylko obserwowani przez użytkownika mkrs509
mogą komentować na tym fotoblogu.