dobry wieczór moi drodzy

mamy godzinę 00:38, a ja właśnie zaczynam pisanie notki. Dzisiejszy dzień był bardzo zabiegany, jak zresztą wszystkie w tym okresie przedświątecznym. Kocham święta, to niepowtarzalny i jedyny czas w roku, ale przygotowania do nich są ogromnie męczące i pracochłonne. Porządki, przygotowywanie świątecznej kolacji, i wszystkie inne dupsy. I myślę, że wiele z nas tak naprawdę już gubi się w tym, co naprawdę jest w nich ważne. Atmosfera, radość płynąca ze wspólnego ucztowania. Choinka, prezenty, wszystkie ozdoby świąteczne również sprawiają nam przeogromną radość i są składnikami świąt, ale one tak naprawdę ich nie tworzą. Szał zakupów również tego nie tworzy. Bo przecież cieszymy się z przyjścia Jezusa na świat, i wszystko ma być przedstawione pod postacią prostoty. Jutro pierwszy dzień świąt, czyli Kościoł i kolejny dzień spędzony z rodziną na jedzeniu, i leniuchowaniu! w czwartek drugi dzień świąt i spotkania z bliskimi, z dalszą rodziną, przyjaciółmi, znajomymi. Tak szybko wszystko mija, to co piękne szybko się kończy, to prawda. Jestem z drugiej strony zasmucona faktem, że wszystko co złe trwa dla nas niemiłosiernie długo. Świat jest tak cholernie niesprawiedliwy, dlaczego? Czekam na Sylwestra, na spędzenie go z dziewczynami, zapomnieniu o wszystkim co złe, i o całym bólu. No i Nowy Rok, czyli w końcu nowe, lepsze życie. Mam wiele planów, do których z siłą i wytrwałością będę dążyła. Powtarzam się, wiem, poprzednia notka była łudząco podobna.. Eh, już szczerze sama nie wiem, co mam tu pisać. Smutny, dziwny wieczór. Zakończę go chyba już teraz, wezmę szybką kąpiel, i ułożę się w ciepłym łóżeczku. A wam życzę jeszcze raz wesołych świąt, bawcie się, spędzajcie czas z rodzinką. Buziaki, trzymajcie się cieplutko