siema misiaczki :*

aktualnie siedzę i strasznie się denerwuję, projekty to jedna z najgorszych rzeczy na świecie, jeju. Szczerze tak bardzo nienawidzę angielskiego, że to niepojętne! nie umiemy się zgrać co do miejsca, a jeśli jedno nie wypali, trzeba załatwiać drugie i tak to się ciągnie, jest jeszcze tyle pracy, a na jutro musimy dać jasne postępy + do tego nauka, a ja już naprawdę padam z nóg i jedyne o czym myślę to spokojnie zjeść i udać się w stronę łóżeczka...marzenie! :( Ale pomimo to, dzisiejszy dzień był najlepszy! Po szkole na chwilkę wpadłam do Julci, potem szybko poleciałyśmy na busa, w nim zjebów część pierwsza, potem na przystanku, haha, drzewo najcudowniejsze :* Potem mecz, wyszłyśmy trochę wcześniej, i poszłyśmy w stronę pewnego miejsca, potem kluczyłyśmy między renesansowymi posiadłościami, grecki bóg, karetka, straż pożarna, aaach, haha <3 potem chwilkę mac, no i do domciu. Więcej takich śmiechowych dni, dziękuję :*

Jutro skrócone lekcje, przeżyjemy jakoś, trzeba :( lecę trochę się jeszcze pomęczyć z tym projektem i uciekam spać, dobrej nocy dzieciaczki <3