Witam,
Dobra, to nie jest istotne - wcale nie jestem brudny tylko szczęśliwy . Leżałem sobie wczoraj na kupce i mi się zrobiły łaty takie świeże nie do wyczyszczenia, no i Pańcia oczywiście musiała mi ksywę wymyślić ... nie, nie srokaty, srokacz... tylko srAkacz. No i się przyjęło. Cały dzień tego musiałem słuchać wczoraj.
W związku z tym, że dzisiaj miałem wolne, to pograłem sobie w piłkę. Całkiem się zaangażowałem, dopiero jak się rzuciłem na klatę a piłka odskoczyła to się zastanowiłem, czy moje zachowanie nie jest dziecinne i czy klacze tego nie widziały. Pańcia mnie chyba ściemniała, że to, że się piłki nie boję to oznaka męskości i odwagi...
PS. Mam najgorszego kolegę na świecie... puścił takiego bąka na łące, że się spłoszyłem
Pozdrawiam,
Bułany.