Witam,
Zdjęcie z wczoraj z kulturalnego przywitania, bo już dzisiaj mało co Pańci swojej nie zabiłem. Jak przyszła do mnie to pobiegłem do niej szybkim kłusem a przed nią samą nie wyrobiłem, wpadłem w poślizg i prawie zgubiłem zad. Na szczęście jej nie rozjechałem. Jedyne co, to oczy jej wyszły ze zdziwienia, ale już wróciły na miejsce
Energia mnie roznosi, zrobiłem dzisiaj popisówkę - cwałowałem po łące bo się kuca w porzeczkach wystraszyłem. No i słyszałem jak Pańcia mnie obgadywała, że zbyt szczęśliwy jestem. Jak można być "zbyt szczęśliwym"? Powinna się cieszyć, że się dobrze czuję a ona już swoje, że strach na mnie wsiadać.
Jak coś to chętnie jej kupię jakieś pasy bezpieczeństwa do siodła, hamulec ręczny na kopyta i katapultę podczaprakową.
Pozdrawiam,
TURBO-Bułan.