No, takie byle jakie, jakość zjadły psy, ale w końcu trzeba coś tu napisać, bo dużo się zmieniło. ;)
Akurat to droga nad Morskie Oko.
To okropne, jak te konie są tam umęczone...
Ktoś powinien coś z tym zrobić. Przecież można by wprowadzić tam pojazdy na akumulator i zwierzęta nie musiałby być tak wykorzystywane.
Kiedyś wydawało mi się, że niektóre bariery są nie do pokonania. Ile razy rezygnujemy z czegoś, bo przeszkoda na drodze prowadzącej do spełnienia wydawała się być zbyt duża, wysoka, potężna... Ile razy planujemy, by za chwilę zrezygnować, bo brak nam czasu, bo ktoś nas zniechęcił.
Nauczyłam się kolejnej rzeczy. Nie warto słuchać tych, którzy pojawiają się tylko na chwilę, by zgnieść nas i upokorzyć. Słuchajmy i wysłuchujmy ze spokojem tych, którzy są przy nas często, którzy nie znikają i chcą trwać. Czasami nie ma takich ludzi, więc musimy radzić sobie sami. Ale damy radę, przecież każdy z nas jest dla siebie największym skarbem.
W szkole mordęga, ale nie warto o tym myśleć. Nie teraz. Jest sobota, całe popołudnie przede mną. Nadrobię kolejne zaległości z House'a, wypiję hektolitry herbaty i może przejdę się na basen, choć po ostatnich czterech dniach wszystko boli jak cholera. Może ktoś chętny na spacer? ;D
"Kiedyś kupię nóż..."
Edit:
Chciałam raz jeszcze podziękować Niedźwiedziowi za środę.;* Dzięki Tobie jestem szczęśliwa i uśmiecham się jak głupi do sera.;D Brzuszek wciąż w przygotowaniach, za miesiąc, może dwa będzie do zaprezentowania. Czekaj.;)