zgorzkniała to ja jestem.
izolacja wydaje się najlepszym wyjściem by zapomieć, bo "przeszłość to tylko o tobie wspomnienie".
A ja nie chce nią żyć.
Brak informacji o nim, brak twarzy wspólnych znajomych widywanych niegdyś tak często, pomagają mojemu organizmowi niepamiętać.
Otaczam się coraz grubszą skorupą ale przynajmniej nie myślę.
Każde wspomnienie o nas wywołuje u mnie łzy, a kiedy jestem sama spazmy szlochu.
Wymazać z życiorysu tamten czas to chyba najlepsze co mogę zrobić.
Boję sie jedynie abym nie wpadła w ciemną i depresyjną toń otępienia.
Nie potrafię innaczej, nic wiecej.
Po cichu błagam jedynie, żebys mimo tego iż wciąz kocham nie pojawiał się więcej w naszym zyciu.