photoblog.pl
Załóż konto

28.08.2019

 

74 dni. Tyle Cię już nie ma z nami. Bardzo za Tobą tęsknię i bardzo mi Ciebie brakuje. Dopiero po tylu dniach potrafię cokolwiek napisać. Ciągle myślę sobie, że gdzieś tam jesteś, nie jest dane nam się spotkać. Jakbym miała na Ciebie szlaban. Kiedy siedzę u Ciebie na podwórku nie odczuwam tego, że Ciebie już nie ma. Ale kiedy wchodzę do Twojego domu i widzę warstwę kurzu na meblach, inny układ krzeseł, brak stolika - Twojego ulubionego na którym musiało być wszystko, bo wszystko musiało być pod ręką - jest mi cholernie ciężko. Pod obrusem zawsze chowalas listę zakupów dla wujka, pieniądze, święty obrazek i faktury. Wszystkie modlitwy, rozance, książeczki i czyste kartki - bo w końcu kiedyś się na coś przyda. Wśród tych wszystkich rzeczy zawsze leżały nożyczki, bandaże i wielka reklamówka leków, która nie opuszczała Cię nawet na dzień. Nigdy nie zapomnę Twojego narzekania, że już masz dość przyjmowania tych wszystkich tabletek i moje "wiem Ciocia, ale nic na to nie poradzisz, musisz je brać". Nigdy nie zapomnę Twojego pytania "Anka, ale czy ja brałam już dzisiaj tą tabletkę?". Nigdy nie zapomnę Twoich oczu, przepełnionych dobrocią, radością i miłością wobec mnie. Nigdy nie zapomnę Twojego śmiechu i uśmiechu, który przeganial wszystkie chmury nad moją głową. Nigdy nie zapomnę, jak potrafilas się mnie pytać o coś 10 razy, bo po prostu nie słyszałaś, a ja powtarzając to 10 raz nie mogłam wytrzymać ze śmiechu. Mówiłaś wtedy zawsze "fajnie jest mieć we mnie takiego durnia?". Uwielbiam Cię nagrywać, uwielbialam się Tobą chwalić, bo nikt nigdy nie miał takiej przyjaciółki, jaką miałam ja. Byłaś niesamowitym przechujem, miałaś niesamowite poczucie humoru, kochalas ludzi i kochalas się nimi otaczać, chociaż bywały dni, kiedy nie chciałaś wpuścić mnie do domu bo potrzebowałas być sama. Nawet sobie nie wyobrażasz, jak ogromnym wsparciem byłaś dla mnie. Chociaż nigdy nie zapomnę jak ucieklam z domu i chciałam u Ciebie zostać, w odpowiedzi usłyszałam że masz gości i nie teraz, a więc musiałam spędzić dzień na polach. To mi zdecydowanie podpadlas :) Wspierałas mnie we wszystkim, zawsze byłaś po mojej stronie. Chociaz ja często nie stawalam po Twojej stronie, to Ty zawsze gralas w mojej drużynie. Lubiłam Cię słuchać, zawsze wiedziałaś co mi powiedzieć, zawsze mi doradzalas. Swoimi poradami zawsze trafialas w punkt mojego problemu. Byłaś jak lekarstwo. Kochałam nasze rozwiązywanie krzyżówek - Anka debil nic nie wie, więc czyta hasło, a Ciocia to hasło rozwiązuje. Lubiłam Twój zapach, zapach Twojego domu, zapach miłości i bezpieczeństwa. Kochałam to jak się wkurzalas, kiedy przychodziłam i nie chciałam nic jeść. Boże, Kobieto, jaka Ty byłaś zdenerwowana za każdym razem. Kochałam nasze łowienie ryb, przesiadywanie dniami nad stawem, rozmawianie, mniej lub bardziej poważnie. Nie zapomnę jak byłam ze swoim (już teraz) byłym chłopakiem nad stawem i nagle Michał Cię zauważył. Wstał i zostawił mnie daleko w tyle, poszedl do Ciebie. Kiedy zapytałam "halo, a ja?" odpowiedział "no ale tam jest Twoja Ciocia". I chociaż minęły już 3 lata, Ty zawsze się o niego pytałaś. Za każdą moja wizyta krylo się pytanie "a jak tam ten Twój, jak mu tam, co z nim?". I nie ukrywam, że często byłam na Ciebie zła, bo gdy już zapomniałam, to Ty musiałas mi o nim przypomnieć. :) Mimo wszystko kochałam Twoje to irytujące pytanie "Ankaa, a kiedy będziesz mieć chłopaka? Anka, a chciałabyś mieć chłopaka? Anka, a może X mógłby być dla Ciebie chłopakiem, fajny jest". To było kochane, że tak bardzo chciałaś dla mnie drugiej osoby, z którą mogłabym spędzić resztę życia. I strasznie ubolewam nad tym, że nie będziesz w stanie poznać mojego przyszłego chłopaka, narzeczonego, a potem męża. Ze moje dzieci (o ile do tego dojdzie) nie będą wstanie Cię osobiście poznać. Opowiem im wszystko o Tobie. Lubiłam Twój dom. Czułam się tam dobrze. Odwiedzając Cię czasem nie musiałas nic mówić. Wystarczyło że siedzę rozwalona na fotelu, z nogami ponad głowa i przebywam z Tobą. Lubiłam w Tobie to, że jeśli przychodziłam do Ciebie wkurzona, darlam paszcze na cały świat, Ty nigdy mnie nie uciszylas. Pozwalalas mi się wykrzyczec i powyklinac za wszystkie czasy, próbowałaś mnie uspokoić, a kiedy widziałaś że to nic nie da - po prostu ze mną byłaś. Kiedy trzeba było dorzucilas swoje 3 grosze, które nie zgadzało się z moim zdaniem, mimo wszystko nie było między nami większych kłótni. Oprócz tych dlaczego nigdy nie chce u Ciebie jeść. :) I gdy minęło już sporo od naszego ostatniego spotkania, to nie mogę sobie wybaczyć tego, że nie zobaczyłam Cię przed śmiercią ten ostatni raz, że nie mogłam przy Tobie być, nie mogłam się z Tobą pożegnać. Informacja o Twojej śmierci byla najgorsza informacja w całym moim życiu. 15 czerwca 2019 był moim najgorszym dniem, noc z 15 na 16 czerwca była moją najgorszą nocą. Serce rozpadło mi się na kawałki, tak strasznie w tamtym momencie chciałam do Ciebie zadzwonić, usłyszeć Twój głos i dowiedzieć się, że to nie prawda. Do tej pory nie mogę pogodzić się z Twoja śmiercią. I sama dobrze wiesz, że na cmentarzu jestem częściej niż na spotkaniach ze znajomymi. Do tej pory lubię usiąść na cmentarzu i opowiadać Ci, co u mnie słychać. Ze byłabyś dumna, bo się obronilam i dostałam na nowe studia. Ze mimo tego że nie mam pracy, to jakoś sobie radzę. Oddalabym wszystko, że chociaż przez chwilę usłyszeć Twój głos. Oddalabym wszystko, żeby ostatni raz powiedzieć Ci, jak bardzo Cię kocham. Jak mi Cię brakuje. Do końca życia zapamiętam Cię jako moja ulubiona przyjaciółkę. Uśmiechnięta, nawet jeśli lezalas na swoim łóżku, z nogą w górze. Byłaś najlepsza. Tęsknię za Tobą codziennie. Kocham Cię na zawsze. Wspieraj mnie z góry, bo sama dobrze wiesz, jak mi ze wszystkim ciężko.

Dodane 28 SIERPNIA 2019 ze strony mobilnej
167
Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika misunderstandings.