photoblog.pl
Załóż konto
Topsik. Już tego samego dnia znalazł nowego właściciela :)

Topsik. Już tego samego dnia znalazł nowego właściciela :)

Tajga

Tajga

Guzio

Guzio

Regge i Biszkopt

Regge i Biszkopt

Lukuś

Lukuś

Gustlik

Gustlik

Kama

Kama

Dodane 21 WRZEŚNIA 2016 , exif
886
Dodano: 21 WRZEŚNIA 2016

Schronisko Bytom

 20 września odwiedziłam Schronisko dla Bezdomnych Zwierząt w Bytomiu. Przechodząc obok kojców, serce pękało na widok tych wszystkich psów i kotów, które prosiły o chwilę uwagi. Żadne z nich nie wydawało się być agresywne.

 

 Miałam okazję przeprowadzić wywiad z jedną z pracownic schroniska. Na pytania odpowiadała Agnieszka Szołtysik. 

 

 

KJ: Ile zwierząt liczy schronisko?

AS: W dniu dzisiejszym ok. 270, ale rotacja jest ogromna. Wiadomo, przyjmujemy codziennie kilka, kilkanaście zwierząt. Pare zostaje adopotowanych, więc ta liczba ciągle się zmienia.

KJ: Więcej jest psów czy kotów?

AS: Zdecydowanie psów. 

Kj: A kto cieszy się większym "powodzeniem"? 

AS: Tak naprawdę  jest to bardzo trudne pytanie. Raczej więcej do adopcji idzie psiaków, ale koty też cieszą się dużym powodzeniem. 

 

KJ: Okres wakacyjny. To jest taki okres, gdzie najwięcej psów i kotów jest porzucanych, prawda? Jak to wyglądało tego lata? 

AS: Tego lata, u nas akurat w schronisku, wyglądało to źle. Cieszyłyśmy się, przez dwa lata, że gdzieś sezon nas obchodzi bokiem i jakoś nie mamy takiej dramatycznej liczby przyjęć. W tym roku jakoś niestety nadrobiłyśmy te dwa lata, więc przyjęć było naprawdę dużo. Bardzo dużo było też interwencji, takich skrajnych typu pies przywiązany do drzewa, pies zagłodzony przez właściciela i tym podobne incydenty.

 

KJ: Jaki był najsmutniejszy przypadek z jakim się pani spotkała? 

AS: Ogólnie w mojej pracy czy w tym roku? 

KJ: W ciągu całej pani pracy.

AS: Trudno jest cofnąć się do tego pamięcią. Przyjmujemy bardzo dużo zwierząt i wiele z nich porusza nasze serca. Trudno jest je sklasyfikować na zasadzie "smutniejszy", "bardziej drastyczny". Każdy z nich jest inny, każdy z nich ma swoją historię. Nie zawsze jest ona wiadoma. Ale taka na szybko, którą mogłabym przytoczyć to historia suczki Luizy. Starsza, bardzo zaniedbana. Przede wszystkim z bardzo zniszczoną psychiką. Praca z Luizką trwała półtorej roku, żeby zaczęła jakkolwiek funkcjonować przy człowieku i żeby wyszła na pierwszy spacer z kojca, więc to masa pracy. Na spacery wychodziłyśmy dosłownie na kilka kroków i wracałyśmy z powrotem. Na drugi dzień o kilka kroczków więcej. I tak pracowałyśmy przez półtorej roku, żeby naprawić zniszconą psychikę psa. I takich przypadków mamy naprawdę dużo. Ale każdy ma swoją historię i nie zawsze są szczęśliwe. 

 

KJ: W takim razie czy jest coś co daje pani radość?

AS: Oczywiście! Sama praca z nimi. Tak naprawdę praca ze zwięrzętami to wspaniała praca. Bardzo często spotykamy z tym, że ktoś z zewnątrz mówi nam coś w stylu " Kurczę, jak wy możecie tu wytrzymać. One tu tak wszystkie, biedne, siedzą i patrzą". To jest rzeczywiście twierdzenie osoby z zewnątrz, która widzi masę psów, które na niego patrzą i domagają się uwagi. Dla nas każdy jest inny. Ja wiem że w kojcu nr 4 siedzi Banal, Koma i Pestka. Staramy się poświęcać im uwagę. To jest właśnie fajne, że nie są dla nas zbitą masą. Każdy pies ma swoje imię, każdego chcemy, w miarę naszych możliwości fizycznych, dopieścić. I myślę, że to widać. Po samej konycji zwierząt jak i po tym, że one nas po prostu kochają. Mimo, że znalazły się w tak dziwnym i niefajnym położeniu, to mimo wszystko naprawdę czują ulgę, że znajdują się w schronisku.

 

KJ: Rozumiem. Chodziło również o to, że kiedy widzi pani tyle biednych piesków i kotków, to musi być dla pani przytłaczające?

AS: Tak, to jest przytłaczające, szczególnie kiedy nieraz, przysłowiowo, nóż się w kieszeni otwiera, bo sytuacje czasami są bardzo dziwne. Jest to frustrujące i denerwujące. Ludzie są absolutnie, całkowicie bezmyślni. Ja nie mówię oczywiście, że wszyscy, ale zwierzę nadal jest u nas "rzeczą" i nadal jest traktowane jak taka waluta "za wódkę". I w takich miejscowościach, gdzie znajdują się dzielnice slumsowe, to tymbardziej to widać. Pies przechodzi z rąk do rąk właśnie za taką walutę "wódkową" lub "piwną". I prosty przykład z dzisiaj chociażby. Pani zadzwoniła z informacją, że ona nie może trzymać swojego psa i ona nie odbierze go ze schroniska. Doskonale wie, że jej mąż przywiązał go na klatce schodowej i go tak porzucił. I to jest smutne. Nie to, że ten pies tutaj trafił. Szczęście dla niego, bo te psy czasami przychodzą w naprawdę fatalnym stanie. Koty oczywiście też. No i ostatni przykład. Desperado. Wyskoczył z pierwszego piętra, bo już był tak zagłodzony, że zaczął polować na ptaki. Kiedy tu trafił, autentycznie było widać po nim ulgę. Już tu kiedyś u nas był, więc skojarzył fakty. Przez całe dnie z taką ulgą na pysku spał. Odyspiał. Jadł i spał. Jadł i spał. One mają taką specyficzną iskrę w oku. Mają też charakterystyczne podejście do ludzi. Myślę więc, że dla ludzi z zewnątrz to wygląda smutno, ale tak naprawdę , jak człowiek przykucnie przy nich i pozna ich historię , to pomyśli, że lepiej że są tutaj. 

 

KJ: Dziękuję za wywiad. 


 

 Jeśli spodobał ci się któryś ze zwierzaków zgłoś się do schroniska w Bytomiu na ul. Łaszczyka 18. Możesz podarować mu nie tylko nowy dom, ale również nowy start i miłość. 

 

 

 

 Jeśli chcesz zobaczyć więcej zdjęć, wpadnij na

 https://www.facebook.com/FotoTygodnik-697508400390223

 

 

Komentarze

~wdr Wiem z własnego doświadczenia, że pies jest idealnym partnerem do biegania. Nie marudzi, że za szybko czy za wolno, nie sugeruje innej trasy, jest zachwycony tym, ze może sobie pobiegać. Oczywiście taki, któremu nie sprawi kłopotu przebiegnięcie np. 10 km, czyli nie schorowany staruszek. Każda kobieta, która trenuje sama w lesie albo w nocy i czuje się trochę nieswojo, powinna adoptować psa nadającego się do biegania. Żaden żul się nie zbliży.
03/10/2016 23:26:18
mistysage Zgadzam się :) ale przy aktywnym trybie życia należy pamiętać, że nie wszystkie rasy są równie aktywne jak właściciel. Należy wybrać mądrze, aby później nie sprawić zawodu biednemu zwierzęciu :(
04/10/2016 0:39:29

~panda Osobiście bardzo lubię zwierzęta. Obecnie nie mam żadnego - kwestia poświęcania czasu, wyprowadzania. Gdy mieszkałam na wsi miałam w gospodarstwie sporo zwierząt w tym również psów i kotów. Mieszkając w mieście przez kilka miesięcy zajmowałam się psem siostry mojego chłopaka a w s umie jej syna. Później się wyprowadzili i tyle było z pieska w domu.
Notka bardzo interesująca i profesjonalna. Szkoda mi tych zwierzaków. Gdybym mogła to bym zaadoptowała choć jednego psa lub kota.
Zapraszam do mnie:
http://bylasobiepanda.blogspot.com/
21/09/2016 15:53:46
mistysage Cieszę się, że się podoba :) Zachęcam do adoptowania zwierząt. Jeśli znasz kogoś, kto chciałby adoptować któreś ze zwierząt to możesz udostępnić lub pokazać tą stronę :)
21/09/2016 15:46:59

Informacje o mistysage


Inni zdjęcia: Sobota patusiax395:) dorcia2700Księgarnia elmara1 mktncc484 mzmzmzOd lat przyglądam się światu bluebird11Lovely kataska... icestars*** staranniemilczysz*** staranniemilczysz