[znalezione w internecie.]
Ustalmy umownie, że dzień dzisiejszy będzie końcem tego starego i niedobrego stanu. Od dziś wyrzucę te wszystkie złe nastroje, a wszystkie moje fascynacje wspomnieniami sprzed kilku miesięcy zgniotę w kulki jak zapisane bzdurami kartki papieru i zakopię na dnie kosza, którego nie opróżnię mimo wszystko. Tak. Tak. Myślę, że tak będzie najlepiej, bo punkty graniczne działają na człowieka mobilizująco. Ta data z kilku cyferek jako symbol jest niezwykle i racjonalnie ważna. Dobra, poddajmy się więc temu.
Zdejmuję ciężki, ciemny, brudny płaszcz, wieszam go na wieszaku mieszkania, które właśnie opuszczam na zawsze i ubieram puszysty wełniany sweter przeplatany miłym moherem. Zamykam za sobą drzwi na dwieście zamków i klucze wrzucam do studzienki na bocznej uliczce.
Dzień dobry, państwu.
Ale to z wczoraj, no.