Wreszcie coś drgnęło. Napisałam ostatnio kilka rzeczy. Ulżyło mi, bo myślałam, że to koniec. Przeczytałam ostatnio kilka stron książek. To co, ze nieodpowiednich. Za prawodawstwo, prawo rzymskie oraz historie państwa i prawa polskiego wezmę się później. Obejrzałam ostatnio kilka filmów. "Begotten" wciąż czeka na swój czas. Nie wiem kiedy będę gotowa, żeby to obejrzeć. Odkryłam ostatnio trochę nowej muzyki i odświeżyłam trochę starej. Zawsze dobrze wrócić do korzeni i przypomnieć sobie dawne czasy. Czuję jakbym wróciła do siebie. Ta pustka w mojej głowie była nie do zniesienia. Bez przesady, nie używam sobie aż tak dużo, żebym od tego zgłupiała. A przynajmniej tak mi się wydaje. Chyba że się starzeję. Mniejsza o to. Co za różnica.
W każdym razie dzieje się. Moi panowie dbają o mnie, dlatego znów byliśmy się napić. Te nasze rozmowy... I powroty do domu przez cale miasto o trzeciej nad ranem. Ale nie dałam się. Byłam tylko lekko zakręcona, podczas gdy oni turlali się po jezdni.
Chyba nie mam czasu na fotobloga. Ale może do października będę się tu jeszcze pojawiać. Potem studia. Nie mogę być psychologiem, bo jestem na to za słaba. Nie poszłam też na dziennikarstwo, bo uznałam, że jednak potrafię pisać. I co zostało? Wydział Prawa i Administracji.
A dzisiaj kino z Magdaleną. A potem noc z Magdaleną. Znaczy się wódka z Magdaleną.
Chyba zaczynam lubić siebie i swoje życie.