Życie mi się wali, nie mam humoru, a projekt o Prawach Dziecka *uj strzelił.
Na dodatek przeprowadzka.
Na drugi koniec Szczecina.
Nie, nie jestem szczęśliwa z tego powodu, ponieważ opuszczam po raz 14 mieszkanie.
Tak, to już będzie moja 14 przeprowadzka.
Ja już tego nie wytrzymuję, nie mam siły na pakowanie rzeczy do katronów i zastanawianie się , co idzie na Pomorzany, a co idzie do magazynu.
3 miesiące na Pomorzanach, a potem przeniesienie na Boh. Warszawy.
A przynajmniej w to wierzę, że rodzice dadzą radę wykupić to mieszkanie niedalego mojej szkoły...
Tak, mam problem.
Nawet wielki.
Projekt o Prawach Dziecka, jak już wspomniałam, szlag trafił. Nic z tego nie będzie, mam 3-4 zdjęcia, a reszty nie dam rady zilustrować. To dla mnie za trudne.
Znów pokazuje wszystkim jaką jestem sierotą.
Nic nie umiem, a wszystko za mnie zrobią rodzice... eh. A tak bardzo chciałam, by ten kryzys nie nadszedł.
We wtorek rozpisałam sobie wszystkie dni aż do 30 listopada.
Każdy jest zawalony planami z góry na dół, ale z tych planów nic nie będzie.
Ja już znam to swoje zakichane szczęście.
Będę robić na siłę, bez pomysłu, przy wykończeniach wszystko spieprze, źle wydrukują mi zdjęcia, bądź wogóle ich nie wydrukuje, a na konkursie okarze się, że jakiś 1 klasista z podstawówki nabazgrał rysuneczek i wygrał 1 nagrodę, a ja za wylane łzy, nieprzespane noce, przekleństwa, stres i sztuczną nadzieję dostanę NIC.
Takie jest to moje "życie".
Żal.fr
Mój pokój jest już prawie pusty. Zostały tylko ubrania i kilka dupereli. Czekam tylko teraz na kartony, które rodzice mieli dowieść.
Przy okazji mam załamę i wreszcie sobie uświadomiłam, że zostało 6 dni. 6 DNI do skończenia pracy, a ja nie mam połowy zdjęć.
Już nawet koncepcję straciłam.
To wszystko nie ma sensu.
Jestm niewyspana, zła, smutna i wogóle jakoś dziwnie się czuję.
Przpraszam, ze wam jęczę.
Przepraszam za wszystko.
Przepraszam, że żyję....