Wieczorem wychodzą z szafy ciepłe kapcie-misie, które spoglądają, jak ocierasz łzy.
Bo wieczorem wracają wspomnienia.
Bo wieczorem ból wydaje się większy, a pustka taka przytłaczająca.
Wieczorem zastanawiasz się, nad swoim życiem bardziej niż za dnia.
Wieczorem wspinasz się na parapet i obserwujesz ludzi, spacerujacych przy blasku lamp.
Wieczorem nikt nie widzi Twojego smutku.
Wieczorem nikt nie pyta za czym tęsknisz.
Wieczorem też myślisz o nocy, która ma przynieść ukojenie...
... I o nowym dniu, w którym wszystko znów powróci na miejsce.
Posłuchasz muzyki jak zawsze, niechętnie porozmawiasz z niektórymi osobami.
Wypijesz wodę zamiast czekolady.
Po mieszkaniu będziesz chodzić na boso z uśmiechem na twarzy.
Zajmiesz się tym, co jest teraz.
Weźmiesz kilka tabletek na ból i ruszysz beztrosko do przodu.
Zejdziesz z parapetu i wlepisz wzrok w ekran komputera.
Uśmiechniesz się pod nosem i nie będziesz myśleć o niczym.