dzisiaj zamulam jak na razie w domu. zobaczę, co będzie potem, ale pewnie to samo.
w kościele nie mogłam dzisiaj ustać. cały czas opierałam się o ścianę i usypiałam.
babcia, która piszczała zamiast śpiewać była genialna. do MBTM musi iść, nie ma wyjścia.
omnomnom, chcę już się stąd wyrpowadzić, czy uciec, nie wiem.
ciągle jestem myślami, że mieszkam w Warszawie, pracuję i ogólnie. jeju, chcę tak!
albo chociaż, że chodzę do szkoły. wrr, oby tam być i tyle.
zaraz wezmę się za lekcje, czy coś... muszę się czymś zająć, bo zaczynam wariować.
jutro poprawiam historię. suuper.. :| a we wtorek fizykę. nie mam podręcznika, więc po mnie.
zaraz napiszę do kogoś z drugiej klasy to mi pożyczy, bo już tamte podręczniki mamy.
jeju, nic mi się nie chce. siema.
po raz kolejny śmierci sam w oczy patrze
radości znów w kącie bezsilna płacze
czy los potrafi coś dobrego przynieść
jak zebrać myśli jak nie spaść na margines.