hahaha, nawiedzona zieleń. każde zdjęcie z tamtego miejsca jest z taką dziwną poświatą. chyba trafiłyśmy na legowisko duchów. buuu!
wczoraj miły dzień, z moją kochaną siostrzyczką. popsułam rower mamy, ale w końcu go naprawiłam. juhu!
no i pewne rzeczy (i ludzie) nie dają mi spokoju, ale cóż, trzeba będzie wykminić coś bardziej perfidnego, żeby się odwalili.
hihi, jestem okropna, przepraszam.
mam nadzieję, że się dziś spotkamy, Karro, ale tak czy inaczej mam zamiar się z Tobą spotkać, nawet jeśli będę musiała pomagać Ci sprzątać po remoncie :*
a właśnie, polubiłam sprzątanie.
no i jestem mega happy, bo Marta wróciła i w końcu mogę jej się pochwalić moimi osiągnięciami w dziedzinie...
no, nieważne.
Gdy zamykają się jedne drzwi do szczęścia, otwierają się inne, ale my patrzymy na pierwsze drzwi tak długo, że nie widzimy tych drugich.