Ostatnie dni zapierniczy w szkole i w sumie wakacje ;)
Wczoraj najadłam się ciastek ale potem biegałam i myślę, że coś tam spaliłam, a dziś rano ledwo zwlokłam się z łóżka. Kiedy już to zrobiłam musiałam powstrzymywać się, żeby nie wrzeszczeć, tak okropnie bolał mnie brzuch ;/ (okres). Do szkoły nie poszłam, zdychałam u K. Po drodze niemal zwymiotowałam w autobusie.
Muszę znaleść czas na bieganie a tu w sobotę zaczynam znowu pracę jako kelnerka, będę z przyjaciółką paradować na bankiecie i zanościć żarło elicie pod krawatami.
Ehhh, tylko nie oblej nikogo gorącą zupą, S.
Chudego!:*
PS. Przerabiam ubrania ;) Jeśli chcecie, mogę wrzucić czasem jakieś zdjęcie ;)