Jest źle. Bardzo żle. Ze wszystkim. Z żarciem, ze szkołą, z egzaminami, z K.
Nie mogę nic ogarnąć, jak już coś ułożę, to tylko po to, żeby pierdolnęło mi na łeb z jeszcze większym impetem.
Moje stany emocjonalne są gorsze niż u kobiety w ciąży.
Nadaję się do psychiatry.
Jest mi, kurwa, źle.