photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 3 SIERPNIA 2011

 

chełmno to bardzo ciekawe średniowieczne miasto, gdzie na głównej ulicy obok spożywczaków są lumpeksy, generalnie dziura jakiej mało, ale pod względem zwiedzania wyprzedza zabrze o krocie, poza tym jest niewielkie- wszystko jesteś w stanie zwiedzić w ciągu kilku godzin... przypadł mi do gustu tamtejszy klimat, pub-pizzeria, w której nie tylko się najesz, ale mało zapłacisz za wyśmienite jedzenie.. z założenia miałam zrobić 6 prac, bilans wyszedł trochę inny: 3 skończone, 2 niedokończone.. ale to i tak nieźle, bo pogoda robiła nam nielada psikusy.. jeden oddany na konkurs, drugi udalo mi się sprzedać na zakończeniowej wystawie.. jestem z siebie dumna, tym bardziej, że miałam taką okazję po raz pierwszy.. toruń jeszcze wspanialszy, jeszcze większy, nie jest dziurą, ale miastem studentów i turystów. przewodnika miałam zacnego, schornienie nad głową też się znalazło, nocne życie kwitnie. jeśli miałabym się przeprowadzić, to toruń znajdzie się u mnie na górze listy.

festiwal ryśka.. pierwszy i mam nadzieję, że nie ostatni.. deszcz nie był zły, wiśniówka z bananem spisała się całkiem całkiem, posłuchałam zespołów, które gdzieś tam zawieruszyły się dawno na dysku, odświeżyłam. poznałam kilka interesujących osób, wypad do chorzowa zaliczam bardzo na plus..  nie bioręc pod uwagę tego, że podczas zepsół się aparat. nie wiem jak to zrobił, wszak ciągle leżał w torebce, bo miałam do dyspozycji o wiele lepszy sprzęcior. nie wykluczam, że był zazdrosny i się obraził, strzelił takiego focha, że nic mu już nie pomoże.jak na razie nie mogę zgrać zdjęć z karty, także ostatnie dwa tygodnie spoczuwają sobie zamknięte w plastikowej płytce, mam nadzieję, że niedługo. tak samo wierzę, że jakimś cudem mój canonik ożyje, albo wygram w totka, żeby było mnie stać na coś lepszego. bez aparatu, jak bez ręki.. nie czuję się dobrze..

woodstock.. próbowałam się ogarnąć do fastiwalu, ale nie dało rady. tarczyca żyje własnym życiem, tabletki zbijają trochę tętno, ale to jeszcze nie jest to.  trzecie badanie krwi w ciągu ostatniego miesiąca, kolejna wizyta u endokrynologa za kilka dni. fajnie, gdyby potrafił postawić diagnozę. z jednej strony dobrze, że to w wakacje, bo przynajmniej mam czas, żeby chodzić po lekarzach, ale z drugiej strony przepada część wyjazdów.. wmawiam sobie, że jakoś to odbiję we wrześniu, ale cas tak szybko pędzi, a mnie się tak wolno poprawia.. tylu znajomych jedzie na największy festiwal w pl, będą szaleć przy prodigy, w antyradiu tylko o tym mówią, no przykro.

dziadkom obiecuję, że przyjadę od czerwca, ale jeszcze do nich nie dotarłam, może w tą sobotę w końcu ich nawiedzę, dobre 2 tygodnie.

postanowiłam kiedyś też, że od sierpnia zaczynam się uczyć budownictwa, ale.. no właśnie..

dostałam kilka dvd do przejrzenia z koncertów/woodstocku.. dzisiaj wgryzlam się w koncert hey z 2007r, tego ze słynnym kawałkiem angelene wspomaganego porządnie przez chylińską. bardzo pozytywny, bardzo refleksyjny. zaczęłam wspominać i przypominać sobie, jak to miałam okazję wybrac się na koncert w zabrzu.. nosowska i jej wrodzona skromność powala na kolana, wspomniałam wycieczkę do pragi ze szklanymi tulipanami..

 

zawsze na coś trafię i sobie mówię, że wsadzę to na phb,

ale jak przychodzi co do czego..