Enej - zespół, który obecnie jest jednym z najpopularniejszych grup muzycznych, podbijający całą Polskę jak i zagranicę. Od 4 lat ciągle na topie.
To właśnie od nich się wszystko zaczęło.
Kiedy pod koniec wakacji 2011 roku moja wówczas bardziej nimi zainteresowana niż ja, kibicująca im w programie Must Be The Music i znająca ich piosenki (za czasow gdy znani byli na Olsztyn) kuzynka, namawiała mnie na koncert, mi był on bardzo obojętny. Ale końcu zdecydowałam się pojechać. Teraz? Teraz jestem jej za to bardzo wdzięczna. Choć znałam tylko nieliczne urywki piosenek (bo nawet jednej nie znałam calej) musze przyznać ze bawiłam się znakomicie. Jednak najbardziej zapamiętany przeze mnie był moment gdy znajomy podszedł do nas mówiąc ze nam załatwi autografy, nie miałyśmy żadnych kartek. Kuzynka w portfelu znalazła...stertę starych paragonów...tak..mój pierwszy autograf był na sklepowym paragonie Nawet nie wiedziałam kto mi się na nim podpisał, bo zwyczajnie nie znałam imion muzyków. Ale była radosc
Wiecie jakie miałam pojęcie wtedy o zespołach muzycznych? Że są dla 'zwykłych' ludzi niedostępni. Że rozmowa z nimi to bardzo znikoma szansa. Nic bardziej mylnego, prawda? Teraz się z tego śmieję. Po tym koncercie myślałam, że był on moim ostatnim, że taki koncert zdarza się raz na lata. Los mi jednak sprawił niespodziankę i juz parę miesięcy pozniej znów grali niedaleko. Oczywiście było fantastycznie ale po koncercie jakoś nie miałam zajawki żeby wziąć autograf, zrobić zdjęcie. Po prostu zawinelam się do domu. Miałam ochotę na więcej, częściej. Szperajac po internecie znalazłam forum dla fanów enej, do którego bez wahania się zapisałam. W rozmowach brali udział fani jak i również sami członkowie zespołu. Jaka była wówczas radość gdy ktoś z muzyków odpisał na zadane mu pytanie
wtedy zaczęła się jeszcze większa zajawka
całkiem przypadkiem pisząc o jakimś koncercie, jedna z fanek napisała do mnie, gdzie po chwilowej wymianie zdań zaprosiła mnie do grupy fanów na facebooku. Tam się poznałam z innymi osobami, które tak jak ja czerpaly radość z koncertów Enej. Szybko zlapalismy wspólny jezyk, rozmowy nie miały końca. Bardzo cieszyłam się ze tak się wszystko potoczyło. Gdybym miała opowiadac wszystko szczegółowo to by mi tygodnia nie starczyło. Później był kolejny koncert, kolejny i kolejny. Rok później na 10-leciu poznałam wszystkich z którymi dotychczas rozmawiałam tylko przez Facebooka. Bawiliśmy się razem na fantastycznym koncercie a później spędziliśmy miły wieczór w pubie, do którego mamy sentyment aż do dziś. 31 koncertów, jakieś kilkaset tysięcy kilometrów po całej Polsce, 4 zloty fanow, Studio weekend, 4 lata znajomości. Tak to wygląda dziś. Wycieczki na koncerty po całej Polsce, zawarte przyjaźnie trwające do dziś...i co jeszcze? No właśnie..."obalony" stereotyp o wielkich gwiazdach, celebrytach. W tym miejscu dałabym znak równości -> muzyk = normalny człowiek. Przez te lata przekonałam się, że będąc najpopularniejszym zespołem w kraju, grającym na największych scenach, występującym w telewizji, można pozostać normalnym, skromnym człowiekiem. Przez te 4 lata nie spotkałam się nigdy z odrzuceniem podczas chęci zamieninia choć paru słów z artystą, zrobienia zdjęcia. Po tym normalnym traktowaniu fanów, na równi przez artystów przestałam widzieć granice fan - artysta. Jedno tylko mnie bardzo dziwiło. Brak tolerancji i zrozumienia od znajomych ze szkoły. W kolko mówili - po co jedziesz znów na ten sam koncert? Nie szkoda Ci kasy? Mówili tak, gdy tymczasem sami co tydzień woleli iść do klubu "urwać film". Ja byłam z tych, która wolała przejechać dalsza drogę by cieszyć sie z kolejnego koncertu i spotkania z ludźmi, którzy myślą jak ja. Nie było łatwo znosić docinki rownieśnikow ale mimo to robiłam swoje, bo byli (mimo, że porozrzucani po całej Polsce) ludzie, którzy mnie rozumieli. A najpiękniejsze jest to, że z czasem tak zżylam się z niektórymi, że potrafiliśmy juz gadać na każdy temat, nie tylko koncertowy/enejowy. Nadal potrafimy. Gdyby nie oni, myślę, że moje życie nie byłoby tak ciekawe, pełne radości i niespodzianek..Ale nie tylko ten jeden zespół odegrał w moim życiu znaczącą role. Cofnijmy się 3 lata...
...zapraszam do następnej notki :)