Okres się zbliża. Nienawidzę , nienawidzę , nienawidzę. Nienawidze tego że ta woda się zatrzymuje i waga rośnie , a ja jestem jak balon. Byłam dzisiaj na siłowni , dwie godziny pocenia się - kocham to! Trener dał mi dzisiaj popalić , było bosko. Jutro oczywiście też idę :)
Bilans :
pół grahamki z almette i pół z serem żółtym i ogórkiem [ 320 ]
dwie mandarynki [ 70 ]
Pół bułki z almette i plasterkiem szynki [ 150]
Czysty rosół z gotowanym kurczakiem [ 250 ]
Jabłecznik [ 200 ]
990 KCAL , WOOOOW , LEDWO CO SIĘ ZMIEŚCIŁAM :)
Akrtywność :
2 h siłownia ( 20 minut bierznia , 20 minut orbitrek , dużo róznych brzuszków , skręty tłowia jakby , mega męcząca rozgrzewka , bieganie po schodkach itd.)