chciałabym tak ładnie ułożyć te słowa w zdania
napisać że te konstelacje krążą troszkę zbyt szybko i gubię się, potykam i tak trudno się podnieść - bez ramienia
które tak bliskie a za chwile dalekie i obce jak nigdy i mroźne niczym chłód nocy której strach
bo przecież raźniej patrzeć w kierunku księżyca oczami zgodnymi - a nie tymi zbrudzonymi łzami
w zasadzie to powoli się duszę ze sobą bo więzy między słowem a myślą powiązałam zdaje się zbyt ciasno
Boję się spokoju bo krzyczy prawdą - za głośno, proszę ścisz troszkę i rozczochrane myśli
kiedy jest dobrze, to jest dobrze jest tak dobrze, aż coś pójdzie źle - zadziwiające jak potrafimy się niszczyć..
przecież usta odszukały siebie poprzez gąszcz włosów zmieszanych w jedność na poduszce - teraz wykrzykują nieme słowa sprzeciwu
tej gwiezdnej wojny w naszych sercach