No i kuwa zajebiście.
wczorajszy dzień dość mily... dzisiaj mam jakieś jebane wątpliwości..
przypominają mi sie złe rzeczy które zrobilam... mam ochotę się rozpłakać.
dlaczego ja go kurwa tak kocham ? :o ...
nawet Michelle, (która jest wtajemniczona) nie potrafi mi tego wytłumaczyć...
jest mi ze wszystkim coraz gorzej...
i już wiem dlaczego jesteśmy niespełnione w miłości... nie, nikt nas nie przeklął.
po prostu jesteśmy zjebane. za bardzo się zakochujemy, wiedząc, że szanse iż zdobędziemy tą jedyną osobę są równe zeru...
czekanie tygodniami z myślą "może napisze" jest bez sensu. "może zagada" tak samo.
trza działać samemu... chłopacy są zjebani.
dziewczyny zresztą też...
skoro wszyscy są zjebani, to kto jest normalny ?
powiedzcie mi, jak wam się to udaje ? nawet się nie zakochujecie, a nawet jakby, to z wzajemnością... wszyscy są szczęśliwi. wszyscy poza mną.
albo dajcie mi receptę, jak się nie zakochiwać ? bo u mnie z tym coraz gorzej...
bo kiedyś potrafiłam wyliczyć wady osoby, w której ponoć się kochałam.
teraz tak nie jest. Czyżby On był idealny, wyjątkowy ?
może tak jest.
ale tak serio.. dostaję już na głowę. coś jest ze mną nie tak.
ALE WIEM, że jak go nie zdobęde to prędzej czy później coś sobie kurwa zrobie...
" Tone w jebanym oceanie miłości nieodwzajemnionej ... " (cyt. Miśka)
A właśnie, jeszcze Ty... dzięki tobie mam jakąkolwiek chęć do życia. Dziękuję, Michelle ! Jedyna osoba która mnie rozumie :* <3