Tylko czekam, aż runie jesienny domek ze zmartwień i trosk.
I nie jest tak, jak być powinno. Przyszłościowe bajanie osnute "gdybaniem", "co_jeśli" i "marzy_mi_się". Zdana jestem tylko na siebie. Czasem chciałabym umieć być zimną suką, przydatna umiejętność. Albo przynajmniej być choć trochę egoistką. Chciałoby się rzec: "A nie mówiłam?", ale nie jest to tak proste, jak mogłoby się wydawać. Próbuję dojść do porozumienia sama ze sobą, ale dążenie do doskonałości chyba mija się z celem.
Kogo ja chcę oszukać? dwudziestojednoletnia, zagubiona autodestrukcja.
I to nie jest tak, że mam pecha. Po prostu tylko nie mam szczęścia.