Nie ma to jak zamiast na Biskupinie wylądować na Bartoszowicaich i zamiast na kładce Opatowickiej znaleźć się na moście Swojczyckim. No, ale nie ma to jak pozwiedzać nieznane dotąd obszary Wrocławia. Most Bartoszowicki zrobił na mnie największe wrażenie. Polecam zdecydowanie jego okolice na rowerowe wycieczki, spacery i posiadówy przy piwku.