I znów należy wam sie kilka słów wyjaśnienia tłumaczących moją ostatnią nieobecność. Tym razem przytłoczyła mnie nauka, która bardzo skutecznie zdruzgotała wszystkie inne dziedziny życia. Przez cały tydzień nawet nie włączyłam telewizora, a w czwartek to chyba pobiłam rekord, bo uczyłam się od godziny 15.30 do 23.00... Jak się pewnie domyślacie nie dałam rady wykonać żadnych treningów, a kontuzja, której doznałam na wczorajszym wfie, sprawi, że przyszły tydzień również cały przeleniuchuje. Z tą noga i tak na szczęście nie jest aż tak źle, bo na początku myślałam, że złamałam kości śródstopia, ale nie pojawił się krwiak, więc mam nadzieję, że wszystko jakoś rozejdzie się po kościach... Jeżeli chodzi o dietę, to pod względem słodyczy zawaliłam tylko jeden dzień, chociaż wiem, że mogłam jeść mniej. Ale jak wiecie dzisiaj są Mikołajki i "św. Mikołaj", oprócz sterty innych słodyczy, przyniósł mi akurat te dwie czekolady, które potrafię pochłonąć z prędkością światła, a mianowicie Milkę Oreo i Milkę Lu(z herbatnikami), także weekend szykuje się nie za ciekawie... Ogólnie przechodzę teraz straszny kryzys, pewnie w jakimś stopniu spowodowany brakiem aktywności fizycznej, tak jak byłam gruba 1,5 roku temu, tak i jestem teraz, nie potrafie schudnąć, do niczego się nie nadaję, na dodatek od 2 tygodni walczę ze strasznymi pryszczami na twarzy, które w najbliższym czasie raczej nie zamierzają zniknąć... Nie mam życia prywatnego, jestem ofiarą, chce mi się płakać... Przepraszam, że piszę wam to wszystko, ale muszę to z siebie wyrzucić.

No a teraz przejdźmy do tej milszej części, czyli życzeń mikołajkowych :)). 
Z okazji Mikołajek, życzę wam moje kochane fighterki, spełnienia wszystkich najskrytszych marzeń, osiągnięcia najwyższych celów, cierpliwości, wytrwałości, umiejętności pokonania strachu, który jest najczęstszą przyczyną naszych niepowodzeń, ale najbardziej życzę wam pokochania własnych siebie, ze wszystkimi swoimi wadami i niedoskonałościami, każda  z was jest równie piękna ;**