Pierwszy dzień w szkole był tak zły ,że nawet nigdy sobie tego nie wyobrażałam. Wspomnienia,pożegnania i takie sprawunki. Na pocieszenie pojechałam w moją piękną ,angielską pogodę do stajni ,gdzie zbiegł do mnie mój duży,bialy kucyk.Jazda nie była najprzyjemniejsza ze względu na warunki atmosferyczne oraz na fakt,że ślizgałam się po ujeżdzalni,która jak wiadomo obrośnięta jest groźną trawą przykrywającą górki i dziury.
Dwa tygodnie na super piaseczku dały się we znaki i w rezultacie ponownie wykonywałam te same błędy,które robiłam przed treningami.Obiecuję poprawę
Jutro czeka mnie magiczna kartkówka z mojego 'ulubionego ' przedmiotu-niemieckiego. Niemiecki zaserwowal mi sześćdziesiąt pięć słówek oraz zwrotów rozmaitej grozy,której mój mózg przyswoić nie chce.
Pozdrawiam z krainy deszczu oraz niemieckiej rozpaczy <3