Moje życie mniej więcej teraz tak wygląda...
Najpierw olbrzymi skok... Naskok na coś co uważałam za niemożliwe...
Potem ciężkie wdrapywanie się na wyżynę...
Po to, żeby życie mogło odwrócić się do góry nogami...
Żebym spojrzała na nie z innej strony...
Ja już zrobiłam naskok, wdrapałam się, odwróciłam do góry nogami. Teraz pozostaje kwestia utrzymiania się jak w końcowej fazie kobyły...
Dziwne porównanie... Ale tak to wygląda...
Wiedziałam,że łatwo już było... Ale czemu musi być tak cholernie trudno??
Odkreślanie przeszłości o teraźniejszości i przyszłości to trudna sprawa...