Już moim małym zwyczajem zdecydowałam się zrobić małe podsumowanie ubiegłego roku.. tak samo jak w latach poprzednich.
allora
- pozbyłam się resztek blondu z moich włosów
- jestem beznadziejnym studentem
- zakochałam się tylko raz .. i narazie wystarczy
- byłam w USA, spędziłam z tatą piękne wakacje
- zbyt szybko upłynęły mi Święta i Sylwester
- ilość książek, które przeczytałam jest tragicznie mała.. nad czym ubolewam
- byłam na koncercie Coldplay i Anity Lipnickiej. "Jestem zwyciezca".
- kupiłam sobie kilka pięknych sukienek
- uważam, że udało mi się zmienić w sobie kilka rzeczy, pozbyć się jakichś zachowań, które mogły być dla innych nieodpowiednie
- Szkocji znów nie zwiedziłam. Musiałam zadowolić się wypadem na Węgry i Słowacją :) Czyli wypad, który obiecałyśmy sobie z Alką się ziścił.
- Mieszkam bez rodziców..dalej. Ale niech mnie cholera weźmie za dobór tak nieodpowiednich współlokatorów.. tych od października.
- Znów porandkowałam na łyżwach. yay :D
- Dalej psiapsiółkuję z Alką <3
- Co do prezentów pod choinke.. no cóż, praktyczne są... i dostałam to co chciałam - Dzieci z Bullerbyn xD
- heheheheh. nie zapomniałam! schudłam do upragnionych 59 kilo!
A co jeszcze?
- Udało nam sie z Pawłem ruszyc na dwa zamki. Przepiękny Ogrodzieniec i znajdujący się na Słowacji Hrad Lietava.
- Przepracowałam cały rok. Odnalazłam swoje miejsce w Karmello.. ale nie zamierzam zostać tam na wiecznośc :D
- kupiłam ukulele
- zyskałam osobę, z którą mogę obejrzeć film, która poczyta mi w łóżku wspomniane wyżej Dzieci, która naprawi mi wszystko, gotuje dla mnie, lubi zamki, lubi mnie i dzięki której pod koniec dnia mogę zwijać się ze śmiechu, nawet po ciężkim dniu (nie, Alicja, to nie jesteś Ty ^-^)
jak było? malinowo