Po prostu czasami w życiu jest tak, że jest nam strasznie ciężko, i nie dajemy sobie z tym w ogóle rady. Czasami po prostu szukamy oparcia, lub wyciągniętej w naszym kierunku ręki, i choćbyśmy szukali wszędzie - nie otrzymujemy nic. Czasami po prostu chcemy wierzyć, że wszystko się uda, że pójdzie jak spłatka, szybko i bezboleśnie - i właśnie tym bardziej ból ten jest odczuwalny.
I tak mijają miesiące, tygodnie, dni i godziny cierpień, w każdej chwili zadręczają nas te same myśli, te same pytania. Nie widząc odpowiedzi i żadnego wyjścia z tego dołu, niektórzy po prostu uciekają się do radykalnych rozwiązań, nie mających z rozwiązaniem nic wspólnego.
Dlatego dzisiaj, tutaj pisząc do Was wszystkich, jako człowiek - może tylko lekko doświadczony przez życie, bo i młody jestem, i gówno widziałem - ale nawet z tym bagażem doświadczeń, umiejący wyciągać z nich wnioski, mówię Wam, byście nie bali się wyciągnąć do kogoś ręki. Nie zostawiajcie tych ludzi na rozdrożu, samych sobie - bo samotność to największa klątwa człowieka, zabija od środka, niszczy każdą podwalinę ludzkiego jestestwa, gnije i fermentuje tak by wypłynąć z człowieka w postaci żółci i łez. Nie miejcie na sumieniu tych, którzy mogą zrobić coś więcej niż tylko mówić. Człowiek w stanie przyparcia do muru jest nieobliczalny.
Pomóżcie im tak, jakbyście sami chcieli, by Wam pomagano.