No i pierwszy dzień uczelni za mną. myślałam, że będzie gorzej ale całkiem szybko to zleciało. znów powtarzają się twarze wykładowców z pierwszego roku, a raczej półrocza. drugi rok, nono, leci szybciej niż myślałam. jutro dzień wolny i dobrze, potrzebuję snu, nawet jeśli teoretycznie jestem wyspana. lubię śnić i lubię spać, wtedy jestem gdzieś daleko. jutro mój luby przybywa na weekend. nie pierwszy ale chyba ostatni raz, bo jak mi tak marudzić będzie to skrzywdzę. poza tym hm, muszę wrócić do biegania albo czegokolwiek bo się spasę i rozleniwię no i zacznę chodzić po suficie. ściany już mam opanowane. cv rozsyłam i jedna wielka dupa. zimno jest i tego bardzo, bardzo nie lubię bo trzęsę się jak osika. najchętniej chodziłabym już w zimowej kurtce, przynajmniej ciepło by było. a zimą w dwóch kurtkach, o.