Konrad, Konrad, Konrad mój kochany! <3
Faktycznie - miłość jest jak narkotyk. Zakochujesz się, bierzesz ten nowy idealny świat obiema rękami. Chcesz więcej i więcej. Dopiero po czasie przychodzi delikatne otrzeźwienie - on Cię nie kocha. Nic tego nie zmieni. Musisz z tym skończyć, bo to tylko cierpienie i przeraźliwy ból. I tu właśnie jest problem - jak zrezygnować z czegoś co przynosiło radość, szczęście i było niemalże żywcem wyjęte z marzeń? Jak zrezygnować z Pana Idealnego z pozytywną myślą, "że na pewno znajdzie się inny"?
Czekam na mojego Kondza i idziemy do kina. <3
<3
Między siłą uczuć siedemnastolatki i dorosłej kobiety nie ma specjalnej różnicy. Nie spełniona miłość boli tak samo bez względu na to, ile ma się lat. Miłość i ból są nierozłączne i nikt nie zdoła się przed nimi ustrzec. To stara i banalna prawda.
EDIT:
sory, że krótka notka, ale nie mam pomysłów. ; )