"Żyjemy telefonicznie i oddalone w czasie jest to co myślimy i to co czujemy." (CF98)
Trochę się u mnie działo ostatnio.
Z minusów prawie w ogóle nie widuję znajomych i przyjaciół, poza sympatyczną ekipą z pracy i poza Niesamowitą Trójką z Warszawy. Ponieważ prawie wszyscy ludzie rezygnują z gg, mogę tylko wysyłać SMSy - teraz ja i świat "żyjemy telefonicznie". Konsekwencją jest rzecz jasna nowy dołek, którego przecież teoretycznie nie powinnam mieć ponieważ...
...ponieważ w końcu spełniłam jedno ze swoich największych marzeń i pojechałam do Paryża. Pierwszy raz wybrałam sie gdziekolwiek w ramach 'wycieczki zorganizowanej' i choć było trochę (za) drogo to jednak to była dobra decyzja. Euforia w muzeach (Luwr i zwłaszcza d'Orsay) i pięknych kościołach spowodowała, że w ogóle nie czułam zmęczenia mimo zwiedzania od rana do nocy i przydługiego romansu z autobusem. Mam MASĘ zdjęć i pięknych wspomnień, ktorych nikt mi już nie zabierze choćby nie wiadomo co
Reasumując - tak już chyba musi u mnie być, że krótkie okresy euforii są przeplatane długimi okresami obniżonego nastroju i zazwyczaj nie ma stanów pośrednich. Trochę przykro, że prawdopodobnie moje życie zawsze będzie tak wyglądać, ale albo akceptujesz to co masz albo przegrywasz. Nie można mieć wszystkiego - chcesz być niezależny to bywasz samotny, chcesz mieć rodzinę to miewasz ogromne stresy i bolesne zobowiązania, chcesz ruszyć w świat na kilka lat to musisz rzucić wszystko inne i być może nie będzie do czego wrócić.
Nadal mam takie momenty (prawie każdego ranka ) że zastanawiam się po co wstawać jeśli wszystko co najlepsze już jest dawno za mną (nie ma jak czuć się staruszką w całkiem młodym wieku) ale staram się walczyć. Raz jest lepiej raz gorzej ale podążam wbrew sobie i wbrew innym do przodu, by choć czasem poczuć szczęście - w podróży, w górach, na koncercie (udało się być na KNŻ i Rocket Festival), na spotkaniu z przyjaciółmi. Zdarzają się też pozytywne niespodzianki, na które warto czekać - jak ten niespodziewany Paryż, jak wczorajsza majówka pracownicza (miałam możliwość usiąść za stołem wyciągniętym dźwigiem na wysokość 50m!), jak sfilmowane wspomnienie z Woodstocku (http://kreciola.tv/video/121344108 - widać mnie czasem w czerwonym nakryciu głowy).
-----
"W pokoju zamknięty tworzę swój świat
Z pamięci przeszłość wymazuję
Czasem do mnie zagląda przyjaciel strach
Powietrza tu brakuje
Od ściany przemierzam świat co dnia
Czasem obłęd zamieni ze mną słowo
Samotność mą siostrą, zwątpienie jak brat
Szukam nieba, uciekam przed sobą
Daj mi siłę by wstać
Daj mi siłę by iść
Daj mi siłę by walczyć
Daj mi siłę by żyć
Brakiem nadziei marzenia zabijam raz po raz
A miłości nie pozwalam się odwiedzać
Sny się nie śnią, noc się kończy i nie widać dnia
Szukam siebie, przed sobą uciekam
Drzwi zamknięte a sił coraz mniej by wyjść
Zamazane obrazy w mojej głowie
Swe rany rozdrapuję, oddech dławi lęk - oto człowiek
Daj mi siłę by wstać
Daj mi siłę by iść
Daj mi siłę by walczyć
Daj mi siłę by żyć"
(TheBill - "Druga w nocy")