Cześć Dziewczyny!
Nie ma łamania się. Muszę walczyć. Nie chodzi mi o schudnięcie 5 czy 4 kg - bo co to za różnica, czy ważę 56 czy 55 kg? Widzę po sobie, że ważna. Moją optymalną wagą, przy wzroście 166 cm, jest około 54-55 kg - i tego będę się trzymała. Nie chcę być chuda. Chcę byś smukła, zadbana, po prostu fit ;-) Mam masę kompleksów, postanowiłam raz na zawsze się z nic wyleczyć. Wiem, że bliscy kochają mnie taką, jaka jestem (nie, nie grubą, a po prostu bez mięśni, bez formy, bez mega kształtu..), ale to ja muszę czuć się dobrze ze sobą. Dobrze, że mam ich wsparcie, to najważniejsza motywacja. Już teraz noszę rozmiar ubrań S (góra) i M (dół), ale czy to jest wyznacznikiem wspaniałej figury ... ?
Przede wszystkim - dieta. Zero słodyczy (ostatnio z nimi przesadziłam, chociaż praktycznie ich nie jem), mięso - tylko białe (drób, ryby), nie mówię o makaronach, kluskach, itd. bo ich nie jem. Uważam, że dobrze się odżywiam - kocham warzywa, owoce, razowy chleb, piję dużo wody, jem w reguralnych odstępach - ale moją słabością jest podjadanie. Od dziś - koniec wsuwania poza wyznaczonymi godzinami!
Ćwiczenia - z pewnością codziennie będę wykonywała te, które wymieniłam u góry. Gdy tylko znajdę czas, pomiędzy pracą a studiami, będę biegała, bo kocham to :) Cierpię jednak na zupełny brak wolnego czasu, jakiegokolwiek czasu.. Dobrze, że moja praca jest stojąca i trzeba dużo i szybko się ruszać (polecam Redberry ;D), więc jako tako ruchu mam w dostatku ;D Plus raz w tygodniu chodzę na aerobik w ramach wf, dzielnie wchodzę na 9. piętro, windzie mówię NIE :)
Jaka jest moja motywacja? Na pewno nie super wakacyjny look - w tamtym roku taki miałam i zaniedbałam go. Moją motywacją jest wizja mnie, zdrowej i szczupłej, wysportowanej, przez cały rok :) To motywacja i cel!
Mam nadzieję, że i Wy dajecie radę :) Że każda z nas osiągnie to, o czym marzy, i bez kompleksów spojrzy w lustro. I powie sobie - tak, podobam się sobie, jestem fajną dziewczyną! I bez stresu pójdzie do sklepu i kupi ubrania w wymarzonym rozmiarze :)