agrawencja ładniusie foto..faktycznie możesz robić za obraz i tło:)..
22/02/2007 21:57:21
masterwizard tam miało być kominek, że jestes oparta o kominek ;) papa :*
22/02/2007 20:42:25
masterwizard A ja mam takie dziwne wrażenia, że tam na obrazku, w szkatułce, która trzymasz w rączce widnieje jakby indianin, który podrzuca węgiel do pieca, albo coś tam robi... Zresztą oparta jesteś chyba o komikem, a powyżej grill...ah ta moja już zbyt bujna wyobraźnia :)
W każdym razie cieszy mnie Twoja aktywność tutaj, zdjęcia są oryginalne Metztli ..i oby tak dalej:) Ja właśnie uczę się do obrony, a ...a właśnie. Chciałbym przeprosić Cię osobiście za moje nieodzywanie - wiesz gdzie - ale mam pewne napięte sytuacje w moim życiu i obawiam się, że jest to związane aktualnie z tym czym się co najmniej zajmuję.... Mam coraz bardziej szalone pomysły, powinienem już....nieżyć:> :D:D ;..; Ale żyję, w cudy sposób.. tylko coś mnie opętuje :D Ktoś, nieważne.... POZDRAWIAM CIĘ serdecznie i życzę Ci dużo Miłości, albowiem Jej Tobie zawse życzyłem :) Ijaceebo! ;)
22/02/2007 20:41:36
bladalady ale Ty masz piękne, długie włosy. Ja cie krece :D
22/02/2007 16:27:28
Użytkownik usunięty
coz Ty tam w rece 3masz?:P
witam:P
Rozpaczaj wstrętny wężu
Gdzie niegdyś mrokiem spowijałeś ogrody
Kłębi się teraz inny
Gdzie dwakroć odciąłeś mi wszelką nadzieję
I zostawiłeś te dzisiejsze blizny
Płonie teraz w górze szaleńcza miłość
Wątkiem żarzących się gwiazd
Wstrzymaj swe ociekające kły co sięgają
Ku niebu by rozedrzeć je
Mogłem śpiewać o niespętanych wichrach
Lecz na długo przedtem zatrzasnąłem me serce
Dla Gabrieli
Kształtnego i doskonałego ściegu łączącego obce sobie strony
Którego piękno rozbudzało poetów
Którego śmiech niczym łańcuszki srebra
Odegnał twą gorzką zimę od mej ścieżki
Gabrielo
Rozpaczaj wstrętny wężu
Gdzie niegdyś kupczyłeś tajemnicami
Łupi teraz inny
Z mową co osładza tonięcie
W głębokich lagunach oczu
I nogach co wybłagiwały przeprosiny
Na okresy czasu które hipnotyzowały
Oszczędź swych syczących sentymentów
Bo jej cena wyższa od twojej
Choć ona nie zaprzestaje złośliwości
Jedynie pałac marzeń
Gdzie czekają omiatane wiatrem komnaty
Dla Gabrieli
Bo onyks jej włosów przetykany jest złotymi nićmi
Usta jej różane trącą ciemną krwią
Imię zaś przetacza się szeptem
Bez końca po mym języku
By pamięć jej się nie rozpłynęła
Gabrielo
Oh, Gabrielo
Ukrzyżowany
Skonałbym
Tysiąc razy jeszcze
Tylko by poczuć jej oddech
Na szyi mej niczym żarliwego kochanka
By zatopić jej westchnienia
W powodzi łez tak starannie wypracowanych
I oślepnąć od śledzenia jej
W cudzych ramionach
Gabrielo
Gabrielo
Pogrzebana wewnątrz
Tam gdzie jest niemalże moja
Lecz i tych którzy karmią się
Jej, jej idealnym ciałem
Gabrielo
Gabrielo
Pogrzebana wewnątrz
Tam gdzie jest blada lecz złożona
Przeznaczona tym co pomarli
Na, na idealnym ciele
Gabrielo
Gabrielo
Rozpaczaj wstrętny wężu
Gdzie niegdyś sprowadziłeś na mnie niedolę
Mozoli się teraz inny
Dla dawno utraconej Gabrieli
Której rozkwitający nocą uśmiech
Trwa na cudzych twarzach
Którym z wolna daję się zwieść