Kurwo nie pluj się do mnie, słuchaj jesteś przegrana
Fakt jest taki, że lepsza z ciebie dziwka niż mama
Przez pół życia nachlana, cały czas używana
Jestem pewny, że po tym będziesz płakać do rana
Mam się dobrze, zakoduj, moi ludzie w kaftanach
Jak zwykle nie w porę, na dodatek na chama
Ja zamykam się w domu, pisze to w 4 ścianach
A ty pewnie jak zwykle całe dnie na kolanach
Mam tu kurwa dla ciebie słowa ciężkie jak ołów
Dziś już nie mam oporów by napisać co myślę
Tu w tym miejscu wypada mi pozdrowić Powiśle
A tak ściśle to chodzi o sytuacje jedną
Kiedy myślę dziś o tym, z miejsca ręce mi więdną
Musisz poczuć się gorsza, musisz poczuć się winna
Jak Chylińska, lecz w sumie przeprosić powinnaś
Kochasz trochę inaczej, o nieobecnych gadasz
Jesteś suką, wcale nie dziwi mnie fakt ze ujadasz
Spływa słowo po słowie, wypowiedziane z sercem
Patrze w album i czuje te nieczyste intencje
To nie listy w butelce, tylko brutalny przekaz
Jestem wolny, zapomnisz to się kurwa doczekasz
Nie wywlekam tu brudów, prawdy się nie wyrzekam
Cieszy mnie każdy dzień w którym zapadasz w letarg
Dzwoni do mnie przyjaciel, mówi czasu nie marnuj
Aras pierdol tą kurwę rodem z solarium
Szkoda każdej linijki
Ale ja nie odpuszczam
Musi poczuć się tak jakbym naszczał jej w usta
Wychowana na, wszystkim plotkom zawierzasz
Twoja szczęka, to kurwa jedna wielka proteza
Teraz zazdrość cie szarpie więc rozpuszczasz swój język
Jest nienawiść i gniew i nie ma nic pomiędzy
Stoisz jak na krawędzi, nie wiesz czego się złapać
Na osiedlach już wiedzą, to ta najgorsza szmata
Nie dam po sobie poznać, żalu, goryczy, gniewu
Nie chce więcej zaliczać się do twoich kolegów
Dzisiaj w jednym szeregu z tymi których szanuje
Robię swoje i wbijam lachę w to co tam knujesz